niedziela, 29 grudnia 2013

Mariusz Urbanek "Tuwim. Wylękniony bluźnierca"
Madam Ickiewicz

Mariusz Urbanek
Tuwim. Wylękniony bluźnierca
Wyd. Iskry
2013
340 stron
To jest Julian Tuwim:

Czy pamiętasz, jak z tobą tańczyłem walca,
Panno, madonno, legendo tych lat?
Czy pamiętasz, jak ruszył świat do tańca,
Świat, co w ramiona mi wpadł?
[1]

I to jest Tuwim:

Rżnij karabinem w bruk ulicy! 
Twoja jest krew, a ich jest nafta! 
I od stolicy do stolicy 
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać - to my, panowie szlachta![2]

To też:

Socjały nudne i ponure, 
Pedeki, neokatoliki, 
Podskakiwacze pod kulturę, 
Czciciele radia i fizyki,
Uczone małpy, ścisłowiedy, 
Co oglądacie świat przez lupę 
I wszystko wiecie: co, jak, kiedy, 
Całujcie mnie wszyscy w dupę.[3]

A także to:

Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
[4]

Kim był człowiek, mający na swoim koncie tak różnorodną twórczość, autor, którego wiersze recytują dzieci, a jego dorosła twórczość niejednokrotnie wzbudzała oburzenie? Tuwim. Wylękniony bluźnierca, tak zatytułował swoją książkę Mariusz Urbanek, pisarz i publicysta, który wcześniej przyjrzał się życiorysom m.in. Władysława Broniewskiego, Jana Brzechwy czy Leopolda Tyrmanda. Po lekturze biografii autora Kwiatów polskich stwierdzam, że trudno o trafniejszy jej tytuł.



Julian Tuwim
[źródło]

Śmierci Tuwima towarzyszyła anegdota. W kieszeni garnituru poety znaleziono serwetkę z którejś z zakopiańskich knajp z nagryzmolonym zdaniem: "Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą, która mi może będzie świecić". To był klasyczny, tuwimowski rodnik, pomysł na nowy wiersz. Tak pożegnał się ze światem poeta liczony między największych. Dowcipem, paradoksem, ironią[5].

Mariusz Urbanek
[źródło]

Mariusz Urbanek przeprowadza nas przez życiorys Tuwima, opowiadając nie tylko o tym, czego większość z nas dowiedziała się z lekcji języka polskiego. Oprócz wzmianek o twórczości pięknej, cenionej za precyzję sformułowań, grę słów, prócz wspomnień związanych ze znajomością z Leopoldem Staffem, fascynacją językiem, działalnością Skamandrytów, kabaretem Qui pro Quo, Pikadorem, ślubem z piękną Stefanią Marchwiówną (zakochał się od pierwszego wejrzenia[6]), czy latami spędzonymi na emigracji, ujrzymy także młodego Julka z kompleksami, Juliana-buntownika, autora wzbudzającego niechęć i kontrowersje, postać intrygującą, targaną emocjami, nękaną fobiami, niekiedy zagubioną, innym razem nadmiernie pewną siebie. Pochodzący z rodziny zasymilowanych Żydów poeta, był jednym z tych, którzy całe życie nie potrafią znaleźć sobie miejsca w żadnej z grup narodowościowych. Dla Żydów zdrajca, dla Polaków Żyd. Sam miotał się między jednymi a drugimi, zawsze obcy, nigdy swój. I nie bez winy, bo kontrowersyjny, godzący celnością niekiedy agresywnych wersów, sam przyczynił się do swego wyalienowania.



Julian Tuwim potrafi operować słowem. Choć jego fascynacja językami nie uczyniła go poliglotą, to efekt badań lingwistycznych wyraźnie widać w jego twórczości. Bawił się słowotwórstwem, brzmieniem, grą słów, znaczeń. Gromadził pomysły, ciekawostki, zapisywał egzotyczne wyrazy, ciesząc się ich melodyjnością. Pisał nie tylko wiersze, ale także skecze, wodewile, libretta operetkowe, teksty piosenek. Był tłumaczem, zachwycał talentem do tworzenia celnych, zabawnych tekstów. Spektakle tworzone w oparciu o jego twórczość, przyciągały rzesze widzów. Poczucie humoru w zestawieniu z umiejętnością celnego wyrażania myśli przysporzyła mu wielu wielbicieli (choć na brak wrogów też nie mógł narzekać). 

Fantastyczny talent Tuwima, łatwość pisania, zręczność, z jaką produkował kolejne numery, powodowały, że był autorem, o jakim inni dyrektorzy [kabaretu] mogli jedynie marzyć[7].


Niezwykle płodny literacko artysta, zostawił po sobie ogromny dorobek. Wiele jego tekstów jednak przepadło, gdyż nie do każdego rodzaju swej twórczości, przywiązywał należytą wagę. Nie zmienia to faktu, że Lokomotywę czy Ptasie Radio zna niemal każde dziecko, a Wspomnienie do dziś nuci wielu z nas. W biografii barmana czarnoksięskich eliksirów, odrealniacza świata jak o Tuwimie pisał Tadeusz Boy-Żeleński, znajdziemy nie tylko postać poety, tłumacza, ale także kontrowersyjnego, wiecznie popadającego w konflikty twórcę, którego styl bycia, cięty język i nie zawsze trafione decyzje, zamknęły mu drogę nie tylko Polskiej Akademii Literatury, ale także sprawiły, że nie kochała go ówczesna władza kraju, a w pewnym momencie nawet przyjaciele odwrócili się do niego plecami. 

Tuwim miał swoje słabości i fascynacje. Do tych pierwszych zalicza się lęk przed otwartą przestrzenią, do drugich "pasja szperacko-kolekcjonerska" (posiadał m.in. ogromne zbiory literatury dotyczące... szczurów). Cóż, wiele można powiedzieć o dowcipnym Skamandrycie, ale nie to, że był nudny. Mariusz Urbanek nie tylko przybliża jego postać, ale także ciekawie przedstawia czasy, w których poeta żył, dzięki czemu odbywamy wraz z nim wędrówkę po Polsce okresu dwudziestolecia międzywojennego, chłonąc atmosferę kabaretów, teatrów, czy modnych lokali - miejscach spotkań przedstawicieli ówczesnego środowiska artystycznego.


Twarda oprawa, reprodukcje fotografii, kalendarium Daty Juliana Tuwima, bogata bibliografia, indeks osób oraz wywiad z Ewą Tuwim-Woźniak (przybraną córką poety) stanowią doskonałe uzupełnienie tekstu. Urbanek pisze przystępnie, ciekawie, fakty z życia swego bohatera, przeplatając fragmentami jego twórczości oraz zabawnymi anegdotami. Tuwim. Wylękniony bluźnierca jest biografią pisaną oszczędnym w ozdobniki stylem. Zabawę słowem autor zostawia Skamandrycie.

Dwa dni temu, 27 grudnia, minęła sześćdziesiąta rocznica śmierci poety. Za kilka dni kończy się rok 2013, ogłoszony uchwałą Sejmu Rokiem Juliana Tuwima. To dość dobry moment, by sięgnąć po książkę Mariusza Urbanka, poznać wylęknionego bluźniercę, fascynującą postać o wielkim znaczeniu dla polskiej literatury, który pisał pięknie, zabawnie, ale także wulgarnie i złośliwie.




Hanka Ordonówna - Miłość ci wszystko wybaczy
(sł. Julian Tuwim)

Ewa Demarczyk - Grande Valse Brillante

Marek Grechuta - Pomarańcze i mandarynki
(sł. Julian Tuwim)


***

Książkę polecam
miłośnikom twórczości Juliana Tuwima
wielbicielom biografii
ciekawym, czego o Tuwimie nie uczą w szkołach
zainteresowanych środowiskiem artystów dwudziestolecia międzywojennego

***

[1] Julian Tuwim, Grande Valse Brillante
[2] Julian Tuwim, Do prostego człowieka.
[3] Julian Tuwim, Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali.
[4] Julian Tuwim, Lokomotywa.
[5] Mariusz Urbanek, Tuwim. Wylękniony bluźnierca, Wyd. Iskry, 2013, s. 7.
[6] Tamże, s. 22. 
[7] Tamże, s. 59.

***

egzemplarz recenzencki

50 komentarzy:

  1. Bardzo chciałabym przeczytać tę biografie! Póki co o wszystkim wiedziałam już ze szkoły, ale mam nadzieję, że w książce znajdę jeszcze więcej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja chyba nieuważnie słuchałam na lekcjach, bo większość faktów była mi nieznana. ;)

      Usuń
  2. Lubię Tuwima. Nie wiem, czy aż tak bardzo, żeby zaczytywać się w jego biografii, ale w razie czego będę miała tę pozycję na oku :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie nawet bardziej zainteresowała jego postać niż twórczość. :D

      Usuń
  3. Szczerze? Marzę o tej książce!!! Kochałam go od maleńkiego, a ostatnio na zajęciach wykładowczyni opowiadała nam przez około 90 minut (rok tuwimowski) jego biografię. Niesamowity człowiek, wspaniała publikacja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do udziału w moim nowym wyzwaniu na rok 2014: CZYTAM LITERATURĘ AMERYKAŃSKĄ.

      Usuń
    2. Z pewnością bardzo ciekawa postać. A co do wyzwania - zaraz zajrzę. :)

      Usuń
  4. Chętnie poznałabym bliżej biografię Juliana Tuwima. Jako dziecko miałam książkę z jego wierszami, do tego przepięknie ilustrowaną. Nie wiem dlaczego, ale akurat ona zapadła mi w pamięć i do dziś mówię, że to była książka mego dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dzieciństwa pamiętam głównie "Lokomotywę", książką dzieciństwa jest jednak co innego. ;)

      Usuń
  5. Polecę koleżance, która uwielbia biografie

    OdpowiedzUsuń
  6. Intrygująca pozycja i na pewno warta bliższego zapoznania się.

    OdpowiedzUsuń
  7. W domu czeka na przeczytanie książka Urbanka o Broniewskim. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czekam na recenzję, a jak okaże się ciekawa, to może jej poszukam. :)

      Usuń
  8. Bardzo chcę przeczytać tę książkę, bo choć wychowałam się na wierszach Tuwima, to o nim jako człowieku i twórcy wiem bardzo mało. A Ty tak ładnie zachęcasz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Może się skuszę, choć jak na razie nie jestem przekonana za bardzo:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę się wreszcie zabrać za coś autorstwa Urbanka;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam już o tej książce u Francy, Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto po nią sięgnąć. Biografie ciekawych ludzi bywają inspirujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, a Tuwim jest naprawdę ciekawą postacią.

      Usuń
  12. Jestem na bakier z biografiami, więc średnio mnie do tej książki ciągnie. Na pewno wielu rzeczy nie wiem o Tuwimie i pewnie nie raz byłabym zdziwiona poznając kolejne fakty, ale na razie nie będę szukać tej publikacji. Może sama mnie znajdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcesz poczytać o zainteresowaniu Tuwima demonami? :P

      Usuń
    2. Hmm... demonami mówisz? Kurde, Ty to wiesz jak zainteresować! :)

      Usuń
    3. No widzisz. Podejrzewałabyś pana od "Lokomotywy" o takie zainteresowania? :D

      Usuń
  13. Mimo zaskakujących wierszy na początku, o których nie słyszałem, jakoś nie mam chęci, żeby sięgnąć po tę pozycję. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jedna z niewielu biografii, którą w najbliższym czasie chciałabym przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do biografii też średnio mnie ciągnie, ale ta jest ciekawa.

      Usuń
  15. Ta biografia raczej mnie nie interesuje, ale wiem kogo by mogła, więc mimo wszystko dziękuję za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny tekst, a książka znajduje się na mojej liście najbliższych zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Trochę o Tuwimie już wiem - zwłaszcza po takim wpisie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. uwielbiam Tuwima i choć nie przepadam za biografiami - tę przeczytałabym z ciekawości i miłości do autora, a post pierwsza klasa - profeska i te sprawy;) pozdrawiam poświątecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak lubisz Tuwima, to koniecznie. :)

      Dziękuję!

      Usuń
  19. Biografie jak najbardziej lubię, a Tuwim jest osobą, która kojarzy mi się przede wszystkim z dzieciństwem. Chciałabym się dowiedzieć coś więcej na jego temat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo faktów z życia Tuwima nie nadaje się dla dzieci, więc po tej lekturze możesz zmienić zdanie na temat poety. :D

      Usuń
  20. Niesamowicie ciekawa postać. To biografia, którą chciałbym dorwać głównie dlatego, że uwielbiam jego teksty, a jednocześnie kompletnie nie znam żadnych faktów z jego życia. Nigdy specjalnie się tym nie interesowałem, ale chyba warto...

    OdpowiedzUsuń
  21. Dla mnie Tuwim to głównie jego dzieła, ale chętnie poznałabym go bliżej skoro jest tak fascynującą postacią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami autor jest równie ciekawy, jak jego dzieła. Albo i bardziej. :P

      Usuń
  22. Mnie też książka zachwyciła. Urbanek świetnie pisze, a i postać niebanalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie jestem ciekawa, co naskrobał o Brzechwie. :)

      Usuń
  23. Pamiętam, jaki miałyśmy problem z przypomnieniem sobie dwóch tytułów wierszy Tuwima na Targach Książki w Krakowie (zaćmienie umysłu). Pewnie dlatego wybrałaś tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę sobie darować, że zapomniałam o "Do prostego człowieka", czyli tekście, który wraz z grupą Akurat ryczę w samochodzie podczas każdej dłuższej podróży. :D

      Ale smyczki dostałyśmy! :P

      Usuń
    2. Nie kojarzę wiersza, piosenki ani tym bardziej grupy, za to "Grande Valse Brillante" w wykonaniu Ewy Demarczyk owszem. Musisz przedstawić swoją aranżację przy naszym następnym spotkaniu ;)

      No ba, bez smyczek byśmy nie wyszły :)

      Usuń
    3. Po moim wykonaniu, głos Steczkowskiej wyda Ci się najpiękniejszym dźwiękiem, jaki znasz. :D

      Nawet nie wiem gdzie mam swoją. :P

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.