Piotr Kraśko Ameryka Łacińska wyd. G+J RBA 2011 160 stron |
Tak to się zaczyna. Od przysługi, która pozwala zarobić kasę, jakiej dzieciaki z ulicy nie zdobędą w równie łatwy sposób. Po niej przychodzi czas na następną. I jeszcze jedną. Wycofać się? Nie zawsze można. Zresztą, po co? To taki łatwy pieniądz. Narkotykowy biznes - dochodowy i zabójczy.
Meksyk. Kraj bogaty w surowce mineralne, różnorodny kulturalnie, chętnie odwiedzany przez turystów. Kraj Metysów i Indian, tortilli i guacamole, kolonialnych miasteczek i starożytnych miast Majów. Stąd pochodzą znani twórcy: Octavio Paz, Carlos Fuentes, Diego Rivera, Frida Kahlo, Alejandro González Iñárritu, Alfonso Cuarón i Guillermo del Toro.
Meksyk. Kraj przemytu, karteli narkotykowych, przestępczości na wielką skalę. Tu ludzie giną bez śladu lub ich zwłoki znajdowane są choćby i na środku ulicy. Wcześniej gdy gangi w Meksyku załatwiały swoje porachunki, ludzie po prostu znikali. Ciał zazwyczaj nie odnajdywano, bo były zakopane albo porzucane na pustyni, gdzie nikt się nie zapuszcza. Teraz jest inaczej. Ciała podrzuca się pod drzwi domu, zostawia na środku ulicy, a nawet przed gmachem komisariatu policji. Wszyscy mają widzieć śmierć, mają się bać, że ich też to spotka, że macki karteli są wszędzie, schwytają każdego i nie ma juz żadnego bezpiecznego miejsca. Nie zabija się w ciemnych zaułkach w środku nocy, lecz w południe, w tłumie ludzi, w środku miasta. I nikt nie jest bezpieczny[2].
Ciudad Juárez możecie kojarzyć z głośnej sprawy tajemniczych zniknięć kobiet. W ciągu dziesięciu lat, odnotowano ich około czterysta. Są to oficjalne dane. Prawdziwa liczba może okazać się dużo bardziej przerażająca. W mieście dziennie ok. osiem osób pada ofiarą morderstwa. Zwykła strzelanina czy porwanie, nie robią na nikim wrażenia. Co może zaskoczyć mieszkańców? Dzień, w którym nie zamordowano nikogo, jak 17 czerwca 2010 roku, kiedy to Meksyk wygrał z Francją podczas mistrzostw świata w piłce nożnej. Życie w tym kraju niemal zamarło. Wszyscy siedzieli przed telewizorami. Tylko to mogło powstrzymać chociaż na chwilę handel narkotykami i walki tych, którzy nim się zajmują[3].
Ameryka Łacińska Piotra Kraśki to przede wszystkim ciemna strona Meksyku, ta, której nie uwiecznia się na folderach i pocztówkach. Nie zobaczycie słynnego Acapulco, ani Piramidy Słońca w Teotihuacán. Dziennikarz zabierze nas w okolice, w których lepiej nie pojawiać się po zmierzchu, a i za dnia nie jest tam szczególnie bezpiecznie. By nie było zbyt mrocznie, Kraśko na moment zmienia temat, ale jego dywagacje na temat wyższości knajp z obrusami w kratkę, nad tymi, w których stoły przykryte są białymi płachtami, nie wpływają na ogólny nastrój. Trudno zachwycać się meksykańską kuchnią, gdy w czytelniku żyje jeszcze wspomnienie narkotykowych karteli, gangsterskich porachunków, biedy slamsów czy rozpaczliwych prób nielegalnego przekroczenia granicy ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki.
To wyjście na obiad będzie zresztą jedynie przerywnikiem, bo chwilę później dziennikarz zabierze nas do brazylijskich faweli, slumsów, do których lepiej nie zapuszczać się bez opieki tubylców oraz peruwiańskiej miejscowości Pisco, zniszczonej przez trzęsienie ziemi. Będą to krótkie wyprawy, ale pozostające w pamięci na dłużej.
Piotr Kraśko nie napisał książki podróżniczej, nie stworzył przewodnika po Ameryce Łacińskiej, który polski turysta mógłby wrzucić do bagażu podręcznego, by w czasie lotu na zachód, obmyślać nad nim podróż po egzotycznym Meksyku, żywiołowej Brazylii czy tajemniczym Peru. To raczej reportaż o bolączkach tego regionu, o trudnych momentach, brudzie, który nijak nie daje się zmyć. Ameryka Łacińska to dobrze napisane teksty, które zapadają w pamięć, choć oczywiście niewyczerpujące tematu, bo jakże na niespełna stu stronach tekstu zmieścić ból rodzin po utracie bliskich, nadzieję na lepsze życie w USA czy ogrom działań narkotykowych gangów? Nie jest to możliwe, w związku z czym reportaż Kraśki jest jedynie wstępem, wprowadzeniem w temat, tekstem jednak na tyle dobrym, ciekawym i pięknie ilustrowanym licznymi fotografiami, że warto po niego sięgnąć, odbyć niebezpieczną podróż, nie ruszając się z bezpiecznego fotela.
jeden z najbardziej znanych meksykańskich piosenkarzy
Cristian Castro w utworze Angel
(ależ słodko się zrobiło ;)
***
Książkę polecam
miłośnikom reportaży podróżniczych
zainteresowanych Ameryką Łacińską, zwłaszcza Meksykiem
szukającym ogólnych informacji o ciemnej stronie Ameryki Łacińskiej
ciekawym kim są coyotes i dlaczego meksykańska policja woli nie patrolować w mundurach
***
[1] Piotr Kraśko, Ameryka Łacińska, wyd. G+J RBA, 2011, s. 7.
oo nawet nie wiedziałam, że on książkę wydał ;) może kiedyś uda mi się przeczytać, bo lubię podróżnicze ;)
OdpowiedzUsuńWydał, nawet sporo. :)
UsuńPrzyznam szczerze, że ciekawi mnie jak pisze Kraśko. A Ty jeszcze podsycasz tę ciekawość... :)
OdpowiedzUsuńDobrze pisze, tylko nie wiem czemu takie krótkie teksty. :/
UsuńJak nie lubię Kraśki, tak te jego małe książeczki czytało się całkiem przyjemnie;)
OdpowiedzUsuńDobrze pisze, więc można czytać nawet nie lubiąc autora. :)
UsuńStrasznie lubię Kraśko, słyszałam już wcześniej (i to nie tylko od Ciebie), że podobno świetnie pisze. Stworzyłaś ładne zakończenie - w bezpiecznym fotelu można "zaszaleć".
OdpowiedzUsuńChyba, że siedzi na nim kot. ;)
UsuńMoże i ciekawie pisze pan Piotr, ale jakoś tak go nie lubię, że ciężko mi się przezwyciężyć :)
OdpowiedzUsuń/monweg
Jego zdjęć tam nie ma, więc nic Ci nie będzie przypominało, że to jego. Okładkę obłóż szarym papierem i do dzieła! :D
UsuńLubię tę serię Piotra Kraśko, choć zawsze po lekturze kolejnej części, pozostaje we mnie niedosyt, chęć na więcej, bo reporter świetnie pisze.
OdpowiedzUsuńAno właśnie, z tym niedosytem mam tak samo. Świetnie pisze, ale tak strasznie krótko. Niby książka o Ameryce Łacińskiej, a jest niemal sam Meksyk (też zresztą niewyczerpująco opisany), kilka akapitów o Peru i Brazylii. Mało!
UsuńMeksyk zawsze jawił mi się jako bardzo egzotyczna kraina. Z chęcią poczytałabym coś niecoś na jego temat.
OdpowiedzUsuńTu jest mrocznie-egzotyczna. Z przewagą mroczności. ;)
UsuńChętnie poczytam o tym regionie, bo do tej pory nie miałam ku temu okazji:)
OdpowiedzUsuńZ tym, że akurat ta książka, do wyprawy do Meksyku Cię nie zachęci. :P
UsuńKraśko jako dziennikarz jest bardzo dobry, ale za pisanie książek niekoniecznie powinien się brać. nie przekonują mnie jego skromne pozycje, gdzie zaledwie dotyka się jakiegoś tematu, a nie wyczerpująco się go opisuje. najbardziej zawiódł mnie pozycją o Szwecji.
OdpowiedzUsuńA mnie się "Szwecja" podobała. :) Inne też, ale tak jak piszesz - za skromnie, za mało wyczerpująco. Szkoda, bo jeśli w tym stylu napisałby coś dłuższego, to zyskałby na pewno wielu czytelników.
Usuńa ja nie przepadam za książkami podróżniczymi, więc podziękuję, ale uważam, że dla fanów takich książek to może być fajna przygoda;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTa nie jest taka typowo podróżnicza. :)
UsuńHmmm jestem bardzo sceptyczna... Co prawda w Meksyku nie byłam ale wiem co za jednego dolara można kupić w Brazylii czy Boliwii i szczerze wątpię że ktoś dałby 10 dzieciakowi za jedną paczkę. Gdyby tak się stało pewnie nigdy by już nie wrócił bo "konkurencja" w postaci innych dzieciaków pozbawiłaby go życia. Duża przestępczość i morderstwa - owszem ale głownie w obrębie karteli narkotykowych. To nie tak, że każdy normalny człowiek musi liczyć się z tym, że zarobi kulkę jeśli tylko wyjdzie na ulicę. Czytając recenzje nie moge oprzeć się wrażeniu że chodziło tylko o to, by zrobić jak największe wrażenie, nieco koloryzując, nie dopowadając itd ... W przypadku Ameryki Łacińskiej jestem wyjątkowo "czepliwa" ale to tylko dlatego, że mogę po części zweryfikować to, co się piszę i widzę jak często dostajemy papkę...
OdpowiedzUsuńKompletnie nie znam sytuacji Ameryki Łacińskiej, ale czytając reckę też miałem wrażenie, że Kraśko lekko podkoloryzuje sytuację. Tym bardziej, że w filmach nagrywanych np. przez Cejrowskiego Meksyk rysował się raczej jako stosunkowo bezpieczne (oczywiście nie całkiem, ale zawsze) miasto.
UsuńCo do wartości dolara spierać się nie będę, bo nie byłam, nie kupowałam, nie mam orientacji w temacie. Wiem, że dolar to dużo, ale nie wiem jak dużo i jak na tym tle wygląda 10 dolarów za paczkę.
UsuńMoże też mój błąd, bo w recenzji pisałam o Meksyku jako całym kraju, a Kraśko skupił się głównie na dwóch miastach: Ciudad Juarez i Tijuanie. Nie wiem na ile to jest przekoloryzowane, ale wydaje mi się, że Kraśko skupił się przede wszystkim na tych ciemnych stronach, to nie jest obiektywny reportaż o życiu w Meksyku, w którym jak wszędzie - bywa bezpiecznie i niezbyt ciekawie. Autor wyciąga raczej te ciemne strony, jego rozmówcy siedzieli w więzieniu, są czy też byli zamieszani w przemyt narkotyków. Pisze o nielegalnych przekroczeniach granicy itp.
Mam wrażenie, że co innego chciał pokazać Kraśko, co innego Cejrowski, a wiem, że o jednym miejscu, można napisać o Krakowie zachwycając się Wawelem czy Starówką, a można zrobić reportaż o nocnym życiu na Nowej Hucie. To Kraków i to Kraków, a wrażenia jednak inne. ;)
100 stron i zdjęcia na temat o bolączkach Ameryki Łacińskiej? Wydaje się trochę mało, ale, że fascynuje mnie ten region pewnie i tak przeczytam.
OdpowiedzUsuńPewnie, że mało, ale co poradzić - dobre i to. ;)
UsuńPodróżnicze o nie ale, ciemne strony a i owszem mogą być ciekawe :))) ostatnio w tv oglądałam coś od strony przekrętów chyba program "cwaniaczki " niezłe było ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie mam tv, więc nie wiem o czym mówisz. :D
UsuńNie mogę czytać takich książek, bo potem podejrzewam niewinnych ludzi! Ostatnio mnie zaczepiło dwóch panów. Jak sobie pomyślałam, że na szyi mam aparat, obok jest tylko cmentarz i kompletne odludzie... :P Ale to ich wina - nawet bym im odpowiedziała na pytanie, ale mogłam to zrobić na odległość, naprawdę nie musieli podchodzić tak blisko. :P
OdpowiedzUsuńPiękne to ostatnie zdjęcie. Aczkolwiek, mimo wszystko raczej nie chciałabym znaleźć się w miejscu, w którym jedynym zaskoczeniem byłby brak zwłok.
Co Ty robisz w okolicach cmentarza z aparatem? :P
UsuńNo tak, zdjęcia bez zwłok to nie to samo co z. ;)
Hehehe. :) No tak, to byłoby nieprzyjemne zaskoczenie. :D
UsuńA teraz w modzie są chodzące, krwiożercze zwłoki. Weź to pod uwagę przy okazji planowania sesji. :D
UsuńNigdy nie przepadałam za książkami podróżniczymi, ale coraz bardziej zaczynam się przekonywać. Kto wie, może zacznę od tej książki :)?
OdpowiedzUsuńPodróże to świetna sprawa, a gdy się nie można dokądś wybrać, to można choć o tym poczytać.
UsuńZawsze możesz zacząć właśnie od Kraśki (jego książki to raczej zbiór ciekawostek niż typowa książka podróżnicza) albo od cyklu "Kobieta na krańcu świata" Wojciechowskiej, która raczej pisze o ciekawych ludziach z różnych stron świata, niż o samych miejscach.
Fajnie, że Kraśko stworzył dobry reportaż, bo jego książka o Skandynawii jest już w dordze do mnie :)
OdpowiedzUsuńSkandynawii? W sensie "Szwecja" czy jeszcze coś innego?
UsuńJak wiesz, nie przepadam za literaturą podróżniczą, ale może bym się skusiła na tę książkę z ciekawości - jak pisze Kraśko :P W sumie w najbliższym czasie szykują mi się dwa podróżnicze reportaże, powoli oswajam się z tematyką ;)
OdpowiedzUsuńJakie reportaże? Pochwal się koniecznie!
UsuńNiebawem ma przyjść do mnie z Wydawnictwa Poznańskiego "Kronika końca świata" Jakuba Mielnika (sami się odezwali, co mnie trochę zdziwiło). A z Obiegu Zamkniętego wybrałam sobie "Babę na safari" Bożeny Mazalik :)
UsuńNo to czekam niecierpliwie na recenzje. :)
UsuńAż sama się boję, co mi wyjdzie :P
UsuńNie wiem, ale muszę to przeczytać. :D
UsuńPrzeczytam na pewno, zarówno tematyka, jak pióro Kraśki mnie ciekawią:)
OdpowiedzUsuńDobrze się czyta. Myślę, że będziesz zadowolona (no, pomijając sam format książki ;).
UsuńChętnie przeczytam, nie miałam chyba okazji sięgnąć po publikację podejmującą taki temat, więc to będzie dobry wstęp. A znasz może jakieś inne książki, które opisywałyby sytuację w Ameryce Południowej i Łacińskiej? Chodzi mi właśnie o jakieś reportaże bardziej niż typowe książki podróżnicze.
OdpowiedzUsuńNic mi nie przychodzi na myśl. Niedługo biorę się za "Śmierć w Amazonii" Domosławskiego. Może ten tytuł się sprawdzi?
UsuńTak, o tym już czytałam u Jusssi, ale jeśli dobrze pamiętam to książka nastawiona bardziej na kwestie ekologii.
UsuńA nie wiem, nie czytałam opisu. :P
UsuńW takim razie nic już nie mówię, żeby nie zdradzić za dużo :) Chociaż książki czy opisu też nie czytałam, tylko recenzję :)
UsuńJa nawet recenzji nie czytałam. Zajrzę dopiero jak będę miała książkę za sobą. :)
UsuńNiestety, tym razem raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem coś sie znajdzie. :)
UsuńPrzeczytać można...ale chyba rzeczywiście trzeba nieco sceptycznie podejść do wszystkich faktów opisanych w książce (jak zauważył to m.in. Łukasz).
OdpowiedzUsuńBędę się upierać przy tym, że każde miejsce można opisać na co najmniej dwa sposoby - zależy o czym się pisze. Kraśko wybrał tę mroczną część. :)
UsuńBardzo w moim klimacie, chętnie sięgam po tego typu publikacje, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam, bo Kraśko pisze dobrze. Choć krótko. :)
UsuńNie czytałem jeszcze jego żadnej, więc może czas spróbować? :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak. :)
UsuńHmm... Ja jakoś nie jestem przekonana, a samego pana Kraśko nie za bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńNie trzeba go lubić, żeby przeczytać jego reportaże. :)
UsuńNa pewno przeczytam, styl autora przypadł mi do gustu już przy Roku reportera. Kraśko pisze o rzeczywistości. A to jest dobry pomysł. A ja właśnie pisałam o filmie Alejandra Gonzáleza Iñárritu. Także bardzo prawdziwym. Nie wiem czy widziałaś Amores Perros ale film jest genialny. Zapraszam do przeczytania krótkiej opinii o niej u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńCo do bloga... sporo zmieniłam - możesz doświadczyć szoku sporego :) Podmieniłam też adres bloga na swiatwslowachiobrazach.blogspot.com - tamten mnie ograniczał. Zastosowałam przekierowanie, ale przenosi tylko na stronę główną. A i jeśli blog jest w spisie, to się notki nie aktualizują.
Ale za to jaki dobry humor po tej zmianie - prawie jak po wyjściu od fryzjera ;)
Pozdrawiam
Widziałam! Kapitalny film! w sumie to chętnie bym sobie go przypomniała.
UsuńZaraz zerknę na Twojego bloga. :)
U mnie też by się przydały zmiany, ale jakoś czasu brak. No i wolę zmieniać bloga niż fryzurę. Nad tym pierwszym mam większą kontrolę. Fryzjer mnie przeraża. :D
Też mam na niego ponowną ochotę. I pomyśleć, że zobaczyłam go bardziej z przypadku, dlatego że Bernala uwielbiam... Zmiany blogowe są fajne, ale - fakt - zajmują sporo czasu, żeby wszystko dograć. Ja się rzuciłam na głęboką wodę z tym szablonem i trzeba nieco kombinować. A tym bardziej, że u Ciebie jest fajnie, nie ma co zmieniać :)
UsuńJa nie wiem jak to jest, że od fryzjera, obojętne jakiego, zawsze wyjdę w tą samą fryzurą, nie instruując fryzjerek specjalnie.
A ja się długo przed tym filmem opierałam. Tyle razy był jako dodatek do gazet, że stwierdziłam, że to pewnie jakieś byle co. Głupia ja.
UsuńOstatnie zmiany blogowe robiłam jakiś rok temu, jak mnie choróbsko rozwaliło. Siedziałam półprzytomna w łóżku i psułam bloga tak długo, aż w końcu coś z tego wyszło.
Dzięki! ;) W sumie wielkich zmian nie planuję, chciałabym może trochę gadżetów powyrzucać, zrobić rozwijaną listę kategorii, zmniejszyć nagłówek. Takie tam...
Widocznie fryzjerki widzą w czym Ci do twarzy. :)
Zauważyłam, że tak jest często: zwleka się z filmem, bo się go obawia, a potem się żałuje, że dopiero teraz się go obejrzało. Miałam tak bardzo często.
UsuńNad rozwijanym menu to i ja rozmyślałam. Kombinowałam, ale nie wczytuje. I teraz nie wiem: czy aj coś źle zrobiłm czy to znowu wina dynamicznego szablonu :)
A co do fryzjerek, to mam po prostu wrażenie raczej, że wszystkich czeszą tak samo :D
Miałam tak z "Pulp fiction". :)
UsuńTego to Ci nie powiem, bo sama jestem jeszcze przed podjęciem jakiejkolwiek próby. :D
Mnie nie. Jedna zrobi dobrze, druga tak, że mam ochotę jej się odwdzięczyć. :P
Niestety, tym razem raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie lubisz narkotykowych gangów? :D
UsuńZ Piotrem Kraśko miałam do czynienia przy okazji jego publikacji o katastrofie smoleńskiej (piszę na ten temat pracę magisterską) i abstrahując od treści książki, jego styl pisania przypadł mi do gustu ;) Chciałabym więc przeczytać coś jeszcze, a Meksyk, choć tak mroczny, to jednak fascynujący się wydaje :)
OdpowiedzUsuńO, skąd pomysł na taki temat pracy?
Usuń