środa, 24 lipca 2013

Nie jesteś nikim nadzwyczajnym
(Alice Munro "Za kogo ty się uważasz?")

Alice Munro
Za kogo ty się uważasz?
Wyd. W.A.B.
2012
352 strony
O książkach kanadyjskiej pisarki Alice Munro słyszałam wielokrotnie i właściwie zawsze były to opinie pozytywne. Autorka uważana jest za jedną z najlepszych współczesnych twórczyń krótkich form prozatorskich i choć za tą formą literacką nie przepadam, postanowiła wreszcie przekonać się, czy faktycznie Munro jest tak dobra, jak o niej piszą. Mój wybór padł na zbiór Za kogo ty się uważasz?, który mieści w sobie dziesięć opowiadań, z jednej strony tworzących odrębne utwory, z drugiej stanowiących zwartą całość. Wszystkie opowiadają o życiu tej samej bohaterki, o różnych jego etapach i bolączkach. Dzięki temu, Za kogo ty się uważasz? czyta się niemal jak podzieloną na rozdziały powieść, a to dla mnie duży plus.

Rose, bohaterka powieści, od lat dziecięcych z niepokojem obserwowała życie swoje oraz otaczających ją ludzi. Mieszkała w ubogiej części Ontario. Położony na tyłach rodzinnego sklepu dom trudno było nazwać domem marzeń. Przez dłuższy czas nie było nawet łazienki, w końcu macocha Rose odłożyła nieco pieniędzy, by w kącie kuchni wygospodarować miejsce na pomieszczenie o ścianach z płyty pilśniowej i wiecznie niedomykających się drzwiach.  Gdzie jest macocha, tam nie ma matki. Rose była niemowlęciem, gdy została półsierotą. Z Flo, swoją macochą, nigdy nie znalazła wspólnego języka, ani w dzieciństwie, ani jako dorosła kobieta.


O czym marzyła kilkuletnia Rose? O wrotkach i często wyobrażała sobie, jak śmiga na nich w spódniczce w szkocką kratę, zwinna i modna[1]. Zwinna, modna i wolna. Bo z upływem lat dziewczynka coraz bardziej będzie pragnęła wyrwać się z domu, rozpocząć studia, żyć na własną rękę. Czy jednak słysząc od najmłodszych lat o tym, jakim się jest przemądrzałym, niegrzecznym, nieporządnym, niewdzięcznym i zarozumiałym, łatwo jej będzie pewnym krokiem wejść w dorosłość? W głowie Rose echem odbijają się słowa Flo: och, niech ci się nie wydaje, że jesteś kimś nadzwyczajnym[2] i nigdy nie zapomni pytania zadanego jej przez macochę. Za kogo ty się uważasz[3]? Trudno dziewczynie wyjść z podniesioną głową z domu, w którym na pierwszym miejscu stawiało się przyrodniego brata, macocha robiła co mogła, by obniżyć morale pasierbicy, a ojciec posłuszeństwo egzekwował twardą, męską ręką. Ojcu nigdy nie udało się poważnie zranić Rose, chociaż zdarza się oczywiście, że dziewczynka modli się, by to zrobił. Uderza ją otwartą dłonią, zachowuje pewną powściągliwość w kopaniu[4]. Bez wątpienia, uroczy człowiek i jakże wymarzony tatuś.

Lata obserwacji tego, co działo się wokół, zaburzyły jej zdolność postrzegania, oddzielania dobra od zła. Gdy w okolicy krążą plotki o kazirodczym związku, w którym brat stosuje przemoc wobec niepełnosprawnej siostry, a sama Rose jest świadkiem jednej z napaści, dziewczynka kwituje to krótko: to był tylko kolejny akt wykorzystywania seksualnego[5]. Mimo wszystko Rose udaje się wyrwać z rodzinnego domu, a nawet odnieść sukces w telewizji, jednak autorka nie wysuwa tego faktu na pierwszy plan. Obserwujemy więc Rose nie jako kobietę, która odniosła sukces, lecz jako kogoś, kto stale próbuje przekonać siebie i otoczenie o swojej wartości. Echo pytania, stanowiącego jednocześnie tytuł zbioru opowiadań, nie cichnie. Bez względu na wszystko, Rose wciąż będzie ciążył kompleks dziewczyny z biednej rodziny.

Historia Rose, to historia, marzeń, planów i poszukiwania miejsca w życiu. To historia, w której wielu znajdzie jakąś cząstkę siebie. Wyrywając się spod rodzicielskich skrzydeł, niejednokrotnie pragniemy dla siebie przyszłości jakże innej od dotychczas znanej nam rzeczywistości. Oczami wyobraźni widzimy swoje świetlane jutro, wspaniałą rodzinę, błyskotliwą karierę, idealny dom. Życie weryfikuje te plany, nie każdemu się uda. Rose, mimo usilnych starań, nie zdoła zapomnieć o swoim pochodzeniu. Przeciętność zdaje się być wpisana w jej życiorys. To smutna konkluzja, oznaczająca, że bez względu na wszystko, człowiekowi nigdy nie uda się zapomnieć o przeszłości, że początek naszego życia w dużej mierze stanowi o tym, jacy będziemy w przyszłości i nigdy tak naprawdę nie zdołamy się odciąć od korzeni, bez względu na to jak bardzo negatywny mają na nas wpływ. Być może jest coś w słowach niektórych gwiazd, które mówiąc o swoim sukcesie dodają, że nigdy nie zapomną o swoim pochodzeniu, o wychowaniu na ulicy, trudnych relacjach rodzinnych, biedzie, niepewności, strachu. Przeszłość trzyma nas swymi korzeniami i nawet jeśli uda nam się wybić ku słońcu, gdzieś tam, u podstaw, nadal będziemy odczuwać jej chłodny cień.

Za kogo ty się uważasz? Alice Munro to lektura raczej przygnębiająca, nie pozostawiająca złudzeń. Choć jej temat jest ciekawy, a sama opowieść jest bardzo ceniona, mnie nie do końca porwała. Nie polubiłam Rose, wzbudziła we mnie jedynie współczucie. Zabrakło mi próby odpowiedzenia na tytułowe pytanie, choć może to ja nie umiałam wyłowić odpowiedzi z treści. Mimo sporej dawki emocji, we mnie drgnęło niewiele. Nie wiem, czy to ze względu na obcy mi temat, czy brak sympatii do bohaterki. Stawiam na to drugie. Zwykle nie mam problemu z wczuciem się w sytuację osoby borykającej się z nieznanymi mi komplikacjami. Tym razem, momentami zwyczajnie się nudziłam.

Nie zmienia to faktu, że to jest powieść dobrze napisana i warta przeczytania. Najwyraźniej sięgnęłam po nią w złym momencie. Doceniam temat, wykonanie, przekaz, ale ta historia nie znalazła miejsca ani w moim sercu ani na mojej półce.

***

Książkę polecam
miłośnikom opowiadań składających się na spójną historię
wielbicielom uniwersalnych historii z życia wziętych
osobom nieskłonnym do popadania w depresję
amatorom życiowych historii

***

[1] Alice Munro, Za kogo ty się uważasz?, przeł. Elżbieta Zychowicz, wyd. W.A.B., 2012, s. 15.
[2] Tamże, s. 28.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 35.
[5] Tamże, s. 53.


65 komentarzy:

  1. Tym razem jednak sobie odpuszczę. Lektura zupełnie nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Obecnie mam ochotę na nieco weselsze klimaty, więc tym razem podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt. Wakacje nie sprzyjają czytaniu przygnębiających lektur.

      Usuń
  4. Czytałam tę książkę pół roku temu i niestety, niewiele już z niej pamiętam. Ładnie napisana, ale szybko ulatuje z pamięci. Zapamiętałam tylko opisy okropnej szkoły, w której uczyła się bohaterka. Mnie też nie udało się polubić Rose :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że już po miesiącu niewiele będę pamiętała. =/

      Usuń
  5. Słyszałam o tej książce i autorce same pozytywy, koleżanka mi ostatnio ją polecała. Mam zamiar przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też słyszałam same pozytywy. A potem sama przeczytałam i pojawił się negatyw. :P

      Usuń
  6. Anna czyta opowiadania!? O.o
    Świat zwariował...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zabiorę się za opowiadania sci-fi, możesz kupić mi kaftanik i urządzić pokój z mięciutkimi ścianami. :D

      Usuń
    2. Kaftanik? Nie lepiej od razu katafalk? :P

      Usuń
    3. Myślisz, że byle opowiadanie sci-fi mnie pokona? Phi!

      Usuń
    4. Pokona nie pokona. Z pewnością "uśmierci". :D

      Usuń
    5. Hmm... Na wszelki wypadek będę tego typu książki omijać. Nie śpieszno mi paść nad jakimś opowiadaniem z ze statkiem kosmicznym w tle czy co tam w tych sci-fi jeszcze się mieści. =)

      Usuń
  7. Chyba sobie daruję, nie chcę się smucić i dołować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chyba powinnam powtórzyć za Basią - nie pora i nie czas u mnie na takie emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wakacje lepiej czytać coś lżejszego, jakiś krwisty kryminał, na przykład. ;)
      Smutki zostawmy na listopad. ;)

      Usuń
    2. Od razu na listopad :< Jesień to bardzo ładna pora roku, nawet ta dżdżysta i deszczowa. Wg mnie lato jest smutniejsze, bo jak patrze przez okno w pracy jak taka ładna pogoda przemija, to aż mnie smutek przeogromny ogarnia :<

      Usuń
    3. Fakt, z ta pracą to się zgodzę. Ale listopad i tak jest jakiś taki niemrawy. Za kołnierz kapie, kwiatków niet i do wiosny daleko.

      Usuń
  9. Trzymałam tę książkę w ręce w czasie ostatniego pobytu w bibliotece, ale stwierdziłam, że jeszcze nie teraz. I cholerka, nie wiem, czy jeszcze na nią czekać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innym się podoba, więc spróbuj. To nie jest zła książka, tylko jakoś tak nie trafiła do mnie. ;)

      Usuń
  10. Uwielbiam Munro, choć właśnie trafiłam na jej książkę, przez którą trudno mi się przedrzeć - "Widok z Castle Rock"; a "Za kogo ty się uważasz" mam w planach, a Ty jeszcze bardziej mnie zachęciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, nominowałam Cię do Liebster Blog Award :)
    Więcej http://blog-goszki.blogspot.com/2013/07/wielki-powrot-oraz-kilka-ogoszen.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nominację, ale z góry uprzedzam, że nie mogę obiecać że wezmę udział w zabawie. ;)

      Usuń
  12. Chyba jednak nie odnalazłabym się w tej książce, nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi do niej zachęcać, bo do mnie nie trafiła. Ale z drugiej strony, w Sieci krąży całe mnóstwo pozytywnych opinii.

      Usuń
  13. Nie przepadam za opowiadaniami, więc nigdy do prozy Munro mnie nie ciągnęło. Książka raczej nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też, ale chciałam sprawdzić. Wyszło jak wyszło. ;)

      Usuń
  14. A ja nic o autorce nie słyszałem i zamierzam to zmienić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że z lepszym efektem niż ja. ;)

      Usuń
  15. Słyszałam już o tej autorce wcześniej i nawet myślałam, by przeczytać jakąś jej książkę. Jednak po Twojej recenzji stwierdziłam, że to jednak nie moje klimaty :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może inna bardziej w nie trafi? Choć tak po cichu w to wątpię. ;)

      Usuń
    2. Chyba raczej nie. Nie przepadam za opowiadaniami ;)

      Usuń
    3. Ja też. Ale od czasu do czasu... ;)

      Usuń
  16. Czytałam już jedną recenzję książki pani Munro. Nie pamiętam jednak tytułu tej pozycji. Wiem tylko, że w tamtej recenzji nie było również zachwytu nad treścią i bohaterami. Nie zachęciła mnie zarówno tamta, jak i teraz Twoja recenzja, do poznania twórczości tej autorki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trafiałam na same pozytywne, więc napaliłam się na książkę jak łysy na grzebień, ale cóż... Nie trafiła do mnie.

      Usuń
  17. recenzja do wyzwania:

    "Lipcowe przypadki do Agatki" - Sławomir Hanak

    http://magicznyswiatksiazki.pl/lipcowe-przypadki-agatki-slawomir-hanak-recenzja-278/

    pozdrawiam
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam książek tej autorki i nie będę ich jakoś specjalnie poszukiwać. Jeśli jednak któraś z nich wpadnie mi w ręce, to chętnie poznam twórczość tej pani. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jakoś specjalnie nie będę namawiać. ;)

      Usuń
  19. Zgadzam się, że ostatnio o Munro głośno, ale ja do opowiadań podchodzę jak pies do jeża, więc ciągle nie znam jej twórczości. Muszę to zmienić, ale chyba nie zacznę od tego zbioru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja mam pierwszą próbę za sobą. Dobra książka, ale albo moment nie ten, albo po prostu nie nadajemy z autorką na tych samych falach. ;)

      Usuń
  20. Cóż, obecnie nie mam nastroju na takie smutne historie. Innym razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W cale się nie dziwię. Za oknem jest tak pięknie, że szkoda czasu na smutki. :)

      Usuń
  21. Bardzo lubię twórczość tej autorki, więc ta pozycja też z pewnością by mi się spodobała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie akurat nie przypadła do gustu. A co Ci się podobało najbardziej?

      Usuń
  22. Sporo słyszałam o tej autorce, ale nie miałam okazji czytania żadnej z jej książek. Ta pozycja mnie zaciekawiła, ale moją przygodę z Alice Murano zacznę z inną książką :)

    Zapraszam: im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie no mam nadzieję, że akurat przy tej pozycji nie zdziwisz się jak grzecznie odmówię. To zupełnie nie moje klimaty ;D.

    Spokojnej nocy :)!
    Melon

    PS: Czy pierwsza część nagłówka mówi o mnie? No wiesz ;P!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech Ci będzie. Raz możemy załatwić to pokojowo. ;)

      Ależ Melonie, w życiu bym nie śmiała tak publicznie odkryć Twojego sekretu. :P

      Usuń
    2. Ufff... a już się bałem napadu z Myszą w ręce ;P.

      Hahahahaha, dzięki ;D!

      Usuń
    3. Mysza jest wciąż obrażona i stosuje taktykę: ignorować Melona.

      Nie ma problemu. Jakby co, to nic nie wiem o tych szeptach za Twoimi plecami. :P

      Usuń
    4. No taaaaak, najlepiej jeszcze mnie obgadujcie :D. Hahahaha, czy ja Ci już mówiłem, że zawsze mnie rozbrajasz :P?

      Usuń
    5. Skoro tak będzie najlepiej, to nie ma sprawy. :D

      I vice versa. Czy jakoś tak. Łacinę znam głównie podwórkową. ;)

      Usuń
  24. O autorce trochę słyszałam - narazie jednak mam tyle innych planów czytelniczych, że przekonanie się czy jej proza mi sie podoba zostawiam na bliżej nieokreślone 'później' :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bliżej nieokreślone "później" - podejrzewam, że tam też jest już spora liczba tytułów w planach. :P

      Usuń
  25. Wydaje się być dosyć ciekawa, ale póki co w kolejce czekają lepsze pozycje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, u mnie jest podobnie. W kolejce jest mnóstwo ciekawych lektur i ciężko coś dorzucić.

      Usuń
  26. Też naczytałam się wielu pozytywnych recenzji na temat twórczości Alice Munro. Twoja recenzja dodatkowo mnie zachęciła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się jak mogłam, żeby nie zniechęcać (w końcu gusta są różne), choć sama zachwycona nie byłam. :P

      Usuń
  27. Wnikliwa recenzja... Oczywiście należę do osób, które łatwo się nie zniechęcają, książkę chcę poznać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie. :) Zawsze warto sprawdzić osobiście. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.