Alice Munro Za kogo ty się uważasz? Wyd. W.A.B. 2012 352 strony |
Rose, bohaterka powieści, od lat dziecięcych z niepokojem obserwowała życie swoje oraz otaczających ją ludzi. Mieszkała w ubogiej części Ontario. Położony na tyłach rodzinnego sklepu dom trudno było nazwać domem marzeń. Przez dłuższy czas nie było nawet łazienki, w końcu macocha Rose odłożyła nieco pieniędzy, by w kącie kuchni wygospodarować miejsce na pomieszczenie o ścianach z płyty pilśniowej i wiecznie niedomykających się drzwiach. Gdzie jest macocha, tam nie ma matki. Rose była niemowlęciem, gdy została półsierotą. Z Flo, swoją macochą, nigdy nie znalazła wspólnego języka, ani w dzieciństwie, ani jako dorosła kobieta.
O czym marzyła kilkuletnia Rose? O wrotkach i często wyobrażała sobie, jak śmiga na nich w spódniczce w szkocką kratę, zwinna i modna[1]. Zwinna, modna i wolna. Bo z upływem lat dziewczynka coraz bardziej będzie pragnęła wyrwać się z domu, rozpocząć studia, żyć na własną rękę. Czy jednak słysząc od najmłodszych lat o tym, jakim się jest przemądrzałym, niegrzecznym, nieporządnym, niewdzięcznym i zarozumiałym, łatwo jej będzie pewnym krokiem wejść w dorosłość? W głowie Rose echem odbijają się słowa Flo: och, niech ci się nie wydaje, że jesteś kimś nadzwyczajnym[2] i nigdy nie zapomni pytania zadanego jej przez macochę. Za kogo ty się uważasz[3]? Trudno dziewczynie wyjść z podniesioną głową z domu, w którym na pierwszym miejscu stawiało się przyrodniego brata, macocha robiła co mogła, by obniżyć morale pasierbicy, a ojciec posłuszeństwo egzekwował twardą, męską ręką. Ojcu nigdy nie udało się poważnie zranić Rose, chociaż zdarza się oczywiście, że dziewczynka modli się, by to zrobił. Uderza ją otwartą dłonią, zachowuje pewną powściągliwość w kopaniu[4]. Bez wątpienia, uroczy człowiek i jakże wymarzony tatuś.
Lata obserwacji tego, co działo się wokół, zaburzyły jej zdolność postrzegania, oddzielania dobra od zła. Gdy w okolicy krążą plotki o kazirodczym związku, w którym brat stosuje przemoc wobec niepełnosprawnej siostry, a sama Rose jest świadkiem jednej z napaści, dziewczynka kwituje to krótko: to był tylko kolejny akt wykorzystywania seksualnego[5]. Mimo wszystko Rose udaje się wyrwać z rodzinnego domu, a nawet odnieść sukces w telewizji, jednak autorka nie wysuwa tego faktu na pierwszy plan. Obserwujemy więc Rose nie jako kobietę, która odniosła sukces, lecz jako kogoś, kto stale próbuje przekonać siebie i otoczenie o swojej wartości. Echo pytania, stanowiącego jednocześnie tytuł zbioru opowiadań, nie cichnie. Bez względu na wszystko, Rose wciąż będzie ciążył kompleks dziewczyny z biednej rodziny.
Historia Rose, to historia, marzeń, planów i poszukiwania miejsca w życiu. To historia, w której wielu znajdzie jakąś cząstkę siebie. Wyrywając się spod rodzicielskich skrzydeł, niejednokrotnie pragniemy dla siebie przyszłości jakże innej od dotychczas znanej nam rzeczywistości. Oczami wyobraźni widzimy swoje świetlane jutro, wspaniałą rodzinę, błyskotliwą karierę, idealny dom. Życie weryfikuje te plany, nie każdemu się uda. Rose, mimo usilnych starań, nie zdoła zapomnieć o swoim pochodzeniu. Przeciętność zdaje się być wpisana w jej życiorys. To smutna konkluzja, oznaczająca, że bez względu na wszystko, człowiekowi nigdy nie uda się zapomnieć o przeszłości, że początek naszego życia w dużej mierze stanowi o tym, jacy będziemy w przyszłości i nigdy tak naprawdę nie zdołamy się odciąć od korzeni, bez względu na to jak bardzo negatywny mają na nas wpływ. Być może jest coś w słowach niektórych gwiazd, które mówiąc o swoim sukcesie dodają, że nigdy nie zapomną o swoim pochodzeniu, o wychowaniu na ulicy, trudnych relacjach rodzinnych, biedzie, niepewności, strachu. Przeszłość trzyma nas swymi korzeniami i nawet jeśli uda nam się wybić ku słońcu, gdzieś tam, u podstaw, nadal będziemy odczuwać jej chłodny cień.
Za kogo ty się uważasz? Alice Munro to lektura raczej przygnębiająca, nie pozostawiająca złudzeń. Choć jej temat jest ciekawy, a sama opowieść jest bardzo ceniona, mnie nie do końca porwała. Nie polubiłam Rose, wzbudziła we mnie jedynie współczucie. Zabrakło mi próby odpowiedzenia na tytułowe pytanie, choć może to ja nie umiałam wyłowić odpowiedzi z treści. Mimo sporej dawki emocji, we mnie drgnęło niewiele. Nie wiem, czy to ze względu na obcy mi temat, czy brak sympatii do bohaterki. Stawiam na to drugie. Zwykle nie mam problemu z wczuciem się w sytuację osoby borykającej się z nieznanymi mi komplikacjami. Tym razem, momentami zwyczajnie się nudziłam.
Nie zmienia to faktu, że to jest powieść dobrze napisana i warta przeczytania. Najwyraźniej sięgnęłam po nią w złym momencie. Doceniam temat, wykonanie, przekaz, ale ta historia nie znalazła miejsca ani w moim sercu ani na mojej półce.
O czym marzyła kilkuletnia Rose? O wrotkach i często wyobrażała sobie, jak śmiga na nich w spódniczce w szkocką kratę, zwinna i modna[1]. Zwinna, modna i wolna. Bo z upływem lat dziewczynka coraz bardziej będzie pragnęła wyrwać się z domu, rozpocząć studia, żyć na własną rękę. Czy jednak słysząc od najmłodszych lat o tym, jakim się jest przemądrzałym, niegrzecznym, nieporządnym, niewdzięcznym i zarozumiałym, łatwo jej będzie pewnym krokiem wejść w dorosłość? W głowie Rose echem odbijają się słowa Flo: och, niech ci się nie wydaje, że jesteś kimś nadzwyczajnym[2] i nigdy nie zapomni pytania zadanego jej przez macochę. Za kogo ty się uważasz[3]? Trudno dziewczynie wyjść z podniesioną głową z domu, w którym na pierwszym miejscu stawiało się przyrodniego brata, macocha robiła co mogła, by obniżyć morale pasierbicy, a ojciec posłuszeństwo egzekwował twardą, męską ręką. Ojcu nigdy nie udało się poważnie zranić Rose, chociaż zdarza się oczywiście, że dziewczynka modli się, by to zrobił. Uderza ją otwartą dłonią, zachowuje pewną powściągliwość w kopaniu[4]. Bez wątpienia, uroczy człowiek i jakże wymarzony tatuś.
Lata obserwacji tego, co działo się wokół, zaburzyły jej zdolność postrzegania, oddzielania dobra od zła. Gdy w okolicy krążą plotki o kazirodczym związku, w którym brat stosuje przemoc wobec niepełnosprawnej siostry, a sama Rose jest świadkiem jednej z napaści, dziewczynka kwituje to krótko: to był tylko kolejny akt wykorzystywania seksualnego[5]. Mimo wszystko Rose udaje się wyrwać z rodzinnego domu, a nawet odnieść sukces w telewizji, jednak autorka nie wysuwa tego faktu na pierwszy plan. Obserwujemy więc Rose nie jako kobietę, która odniosła sukces, lecz jako kogoś, kto stale próbuje przekonać siebie i otoczenie o swojej wartości. Echo pytania, stanowiącego jednocześnie tytuł zbioru opowiadań, nie cichnie. Bez względu na wszystko, Rose wciąż będzie ciążył kompleks dziewczyny z biednej rodziny.
Za kogo ty się uważasz? Alice Munro to lektura raczej przygnębiająca, nie pozostawiająca złudzeń. Choć jej temat jest ciekawy, a sama opowieść jest bardzo ceniona, mnie nie do końca porwała. Nie polubiłam Rose, wzbudziła we mnie jedynie współczucie. Zabrakło mi próby odpowiedzenia na tytułowe pytanie, choć może to ja nie umiałam wyłowić odpowiedzi z treści. Mimo sporej dawki emocji, we mnie drgnęło niewiele. Nie wiem, czy to ze względu na obcy mi temat, czy brak sympatii do bohaterki. Stawiam na to drugie. Zwykle nie mam problemu z wczuciem się w sytuację osoby borykającej się z nieznanymi mi komplikacjami. Tym razem, momentami zwyczajnie się nudziłam.
Nie zmienia to faktu, że to jest powieść dobrze napisana i warta przeczytania. Najwyraźniej sięgnęłam po nią w złym momencie. Doceniam temat, wykonanie, przekaz, ale ta historia nie znalazła miejsca ani w moim sercu ani na mojej półce.
***
Książkę polecammiłośnikom opowiadań składających się na spójną historięwielbicielom uniwersalnych historii z życia wziętychosobom nieskłonnym do popadania w depresjęamatorom życiowych historii
***
[1] Alice Munro, Za kogo ty się uważasz?, przeł. Elżbieta Zychowicz, wyd. W.A.B., 2012, s. 15.
[2] Tamże, s. 28.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 35.
[5] Tamże, s. 53.
Tym razem jednak sobie odpuszczę. Lektura zupełnie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie będę zachęcać. ;)
UsuńByć może przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńMoże spodoba Ci się bardziej niż mi. :)
UsuńObecnie mam ochotę na nieco weselsze klimaty, więc tym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuńFakt. Wakacje nie sprzyjają czytaniu przygnębiających lektur.
UsuńCzytałam tę książkę pół roku temu i niestety, niewiele już z niej pamiętam. Ładnie napisana, ale szybko ulatuje z pamięci. Zapamiętałam tylko opisy okropnej szkoły, w której uczyła się bohaterka. Mnie też nie udało się polubić Rose :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że już po miesiącu niewiele będę pamiętała. =/
UsuńSłyszałam o tej książce i autorce same pozytywy, koleżanka mi ostatnio ją polecała. Mam zamiar przeczytać:)
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam same pozytywy. A potem sama przeczytałam i pojawił się negatyw. :P
UsuńAnna czyta opowiadania!? O.o
OdpowiedzUsuńŚwiat zwariował...
Jak zabiorę się za opowiadania sci-fi, możesz kupić mi kaftanik i urządzić pokój z mięciutkimi ścianami. :D
UsuńKaftanik? Nie lepiej od razu katafalk? :P
UsuńMyślisz, że byle opowiadanie sci-fi mnie pokona? Phi!
UsuńPokona nie pokona. Z pewnością "uśmierci". :D
UsuńHmm... Na wszelki wypadek będę tego typu książki omijać. Nie śpieszno mi paść nad jakimś opowiadaniem z ze statkiem kosmicznym w tle czy co tam w tych sci-fi jeszcze się mieści. =)
UsuńChyba sobie daruję, nie chcę się smucić i dołować.
OdpowiedzUsuńNie będę namawiać do zmiany zdania. ;)
UsuńJa chyba powinnam powtórzyć za Basią - nie pora i nie czas u mnie na takie emocje.
OdpowiedzUsuńW wakacje lepiej czytać coś lżejszego, jakiś krwisty kryminał, na przykład. ;)
UsuńSmutki zostawmy na listopad. ;)
Od razu na listopad :< Jesień to bardzo ładna pora roku, nawet ta dżdżysta i deszczowa. Wg mnie lato jest smutniejsze, bo jak patrze przez okno w pracy jak taka ładna pogoda przemija, to aż mnie smutek przeogromny ogarnia :<
UsuńFakt, z ta pracą to się zgodzę. Ale listopad i tak jest jakiś taki niemrawy. Za kołnierz kapie, kwiatków niet i do wiosny daleko.
UsuńTrzymałam tę książkę w ręce w czasie ostatniego pobytu w bibliotece, ale stwierdziłam, że jeszcze nie teraz. I cholerka, nie wiem, czy jeszcze na nią czekać;)
OdpowiedzUsuńInnym się podoba, więc spróbuj. To nie jest zła książka, tylko jakoś tak nie trafiła do mnie. ;)
UsuńUwielbiam Munro, choć właśnie trafiłam na jej książkę, przez którą trudno mi się przedrzeć - "Widok z Castle Rock"; a "Za kogo ty się uważasz" mam w planach, a Ty jeszcze bardziej mnie zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńTrudno przedrzeć, bo...?
UsuńHej, nominowałam Cię do Liebster Blog Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej http://blog-goszki.blogspot.com/2013/07/wielki-powrot-oraz-kilka-ogoszen.html
Dziękuję za nominację, ale z góry uprzedzam, że nie mogę obiecać że wezmę udział w zabawie. ;)
UsuńChyba jednak nie odnalazłabym się w tej książce, nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTrudno mi do niej zachęcać, bo do mnie nie trafiła. Ale z drugiej strony, w Sieci krąży całe mnóstwo pozytywnych opinii.
UsuńNie przepadam za opowiadaniami, więc nigdy do prozy Munro mnie nie ciągnęło. Książka raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMnie też, ale chciałam sprawdzić. Wyszło jak wyszło. ;)
UsuńA ja nic o autorce nie słyszałem i zamierzam to zmienić. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z lepszym efektem niż ja. ;)
UsuńSłyszałam już o tej autorce wcześniej i nawet myślałam, by przeczytać jakąś jej książkę. Jednak po Twojej recenzji stwierdziłam, że to jednak nie moje klimaty :p
OdpowiedzUsuńMoże inna bardziej w nie trafi? Choć tak po cichu w to wątpię. ;)
UsuńChyba raczej nie. Nie przepadam za opowiadaniami ;)
UsuńJa też. Ale od czasu do czasu... ;)
UsuńCzytałam już jedną recenzję książki pani Munro. Nie pamiętam jednak tytułu tej pozycji. Wiem tylko, że w tamtej recenzji nie było również zachwytu nad treścią i bohaterami. Nie zachęciła mnie zarówno tamta, jak i teraz Twoja recenzja, do poznania twórczości tej autorki:)
OdpowiedzUsuńJa trafiałam na same pozytywne, więc napaliłam się na książkę jak łysy na grzebień, ale cóż... Nie trafiła do mnie.
Usuńrecenzja do wyzwania:
OdpowiedzUsuń"Lipcowe przypadki do Agatki" - Sławomir Hanak
http://magicznyswiatksiazki.pl/lipcowe-przypadki-agatki-slawomir-hanak-recenzja-278/
pozdrawiam
Miłośniczka Książek
Nie czytałam książek tej autorki i nie będę ich jakoś specjalnie poszukiwać. Jeśli jednak któraś z nich wpadnie mi w ręce, to chętnie poznam twórczość tej pani. ;)
OdpowiedzUsuńA ja jakoś specjalnie nie będę namawiać. ;)
UsuńZgadzam się, że ostatnio o Munro głośno, ale ja do opowiadań podchodzę jak pies do jeża, więc ciągle nie znam jej twórczości. Muszę to zmienić, ale chyba nie zacznę od tego zbioru.
OdpowiedzUsuńTo ja mam pierwszą próbę za sobą. Dobra książka, ale albo moment nie ten, albo po prostu nie nadajemy z autorką na tych samych falach. ;)
UsuńCóż, obecnie nie mam nastroju na takie smutne historie. Innym razem.
OdpowiedzUsuńW cale się nie dziwię. Za oknem jest tak pięknie, że szkoda czasu na smutki. :)
UsuńBardzo lubię twórczość tej autorki, więc ta pozycja też z pewnością by mi się spodobała:)
OdpowiedzUsuńMnie akurat nie przypadła do gustu. A co Ci się podobało najbardziej?
UsuńSporo słyszałam o tej autorce, ale nie miałam okazji czytania żadnej z jej książek. Ta pozycja mnie zaciekawiła, ale moją przygodę z Alice Murano zacznę z inną książką :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: im-bookworm.blogspot.com
Życzę, żeby był to trafiony wybór. :)
UsuńNie no mam nadzieję, że akurat przy tej pozycji nie zdziwisz się jak grzecznie odmówię. To zupełnie nie moje klimaty ;D.
OdpowiedzUsuńSpokojnej nocy :)!
Melon
PS: Czy pierwsza część nagłówka mówi o mnie? No wiesz ;P!
Niech Ci będzie. Raz możemy załatwić to pokojowo. ;)
UsuńAleż Melonie, w życiu bym nie śmiała tak publicznie odkryć Twojego sekretu. :P
Ufff... a już się bałem napadu z Myszą w ręce ;P.
UsuńHahahahaha, dzięki ;D!
Mysza jest wciąż obrażona i stosuje taktykę: ignorować Melona.
UsuńNie ma problemu. Jakby co, to nic nie wiem o tych szeptach za Twoimi plecami. :P
No taaaaak, najlepiej jeszcze mnie obgadujcie :D. Hahahaha, czy ja Ci już mówiłem, że zawsze mnie rozbrajasz :P?
UsuńSkoro tak będzie najlepiej, to nie ma sprawy. :D
UsuńI vice versa. Czy jakoś tak. Łacinę znam głównie podwórkową. ;)
O autorce trochę słyszałam - narazie jednak mam tyle innych planów czytelniczych, że przekonanie się czy jej proza mi sie podoba zostawiam na bliżej nieokreślone 'później' :)
OdpowiedzUsuńBliżej nieokreślone "później" - podejrzewam, że tam też jest już spora liczba tytułów w planach. :P
UsuńWydaje się być dosyć ciekawa, ale póki co w kolejce czekają lepsze pozycje :)
OdpowiedzUsuńWierzę, u mnie jest podobnie. W kolejce jest mnóstwo ciekawych lektur i ciężko coś dorzucić.
UsuńTeż naczytałam się wielu pozytywnych recenzji na temat twórczości Alice Munro. Twoja recenzja dodatkowo mnie zachęciła.
OdpowiedzUsuńStarałam się jak mogłam, żeby nie zniechęcać (w końcu gusta są różne), choć sama zachwycona nie byłam. :P
UsuńWnikliwa recenzja... Oczywiście należę do osób, które łatwo się nie zniechęcają, książkę chcę poznać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI słusznie. :) Zawsze warto sprawdzić osobiście. :)
Usuń