Adam Leszczyński Zbawcy mórzoraz inne afrykańskie historie wyd. Wielka Litera 2013 320 stron |
Patologie i problemy trawiące kontynent afrykański, są przedmiotem wielu badań, artykułów, debat, programów, filmów oraz książek. Powstają organizacje pomocowe, tysiące wolontariuszy dwoi i się i troi, mniejsze lub większe zastrzyki finansowe spływają z różnych stron świata. Organizowane są zbiórki żywności, fundowane leki, szkoły, szpitale, kościoły. Podejmuje się próby uświadamiania, że malarii czy AIDS można zapobiegać, a szczepienie dzieci ma sens. W zbiorze reportaży Zbawcy mórz oraz inne afrykańskie historie, dziennikarz i publicysta Adam Leszczyński, wyciąga na światło dzienne bolączki Afryki, jej słabe punkty i problemy, które wciąż nie mogą doczekać się rozwiązania.
Zakres problematyki jest spory, rozdrobniony na dwanaście rozdziałów. Obejmuje szereg zagadnień gospodarczych, społecznych i kulturowych. Podroż po Afryce zaczynamy od Malawi, niewielkiego państwa leżącego w południowo-wschodniej części kontynentu. Ten rolniczy kraj jest jednym z najsłabiej rozwiniętych gospodarczo na świecie. Jednym z głównych źródeł utrzymania państwa i jego mieszkańców jest eksport tytoniu. Cały biznes tytoniowy to w Malawi czysty wyzysk. Wszyscy próbują wykorzystać słabszych.[1] Biedni rolnicy rolni wykorzystywani są przez farmerów, którzy podnajmują im pola. Farmerów oszukują firmy tytoniowe, a te z kolei w łapach trzymają urzędnicy. Wysokie łapówki są tu na porządku dziennym. Leszczyński odwiedza giełdę tytoniową, gdzie tragarze przez dwanaście godzin dziennie pchają na wózkach potężne bele tytoniu - jedna może ważyć nawet 250 kilogramów.[2] Tragarze zarabiają czterdzieści dolarów miesięcznie, nie noszą masek, które chroniłyby ich przed wszechobecnymi mikroskopijnymi kawałeczkami wysuszonych liści tytoniu, po kilku latach umierają na pylicę lub raka. Mężczyzna, który na giełdzie w Lilongwe pracuje już dziesięć lat, jest wzbudzającym zdziwienie wyjątkiem.
Z Malawi przenosimy się do zagłębia kakaowego w Ghanie, do kenijskich slumsów, w których z braku latryn ekskrementy pakują w woreczki i z rozmachem posyłają jak najdalej od siebie, nie zważając na to, że taka "latająca toaleta" może wylądować na czyimś dachu lub... cudzej głowie. Stamtąd ruszamy do Kenii, gdzie kobiety, aby kupić ryby, muszą się najpierw przespać z rybakiem. Jaboya. Taka tradycja, zupełnie niezrozumiała dla zszokowanych "białych", którzy widzą w tym zwyczajną prostytucję. Adam Leszczyński porusza także temat głodu, braku dostępu do wody i infrastruktury, korupcji, mikrokredytów udzielanych przez bogatsze państwa, chorób, niebagatelnych problemów ze słoniami, somalijskich piratów, czarów, przemocy, homoseksualizmu, gwałtów... Drobiazgowo analizuje każdy temat, przytacza dane statystyczne, cytuje badaczy, snuje wnioski.
Jednym z bardziej szokujących mnie rozdziałów nosi tytuł Naprawianie gwałtem, co zrobić, żeby lesbijka stała się hetero, i tajemnica przemocy. Nie od dziś wiadomo, że RPA nie należy do miejsc bezpiecznych, wystarczy sobie przypomnieć stres, jaki przed trzema laty towarzyszył organizacji Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, kiedy to nawet władze kraju obawiały się o bezpieczeństwo sportowców i kibiców. Leszczyński w swoim reportażu skupia się przede wszystkim na przemocy na tle seksualnym. Przytaczane przez niego dane są przerażające.
Według oficjalnych statystyk w RPA popełniane są czterdzieści cztery morderstwa dziennie - w sumie ponad szesnaście tysięcy rocznie (na nieco ponad pięćdziesiąt milionów ludności; w Polsce w 2010 roku miały miejsce 702 morderstwa na trzydzieści osiem milionów mieszkańców). Organizacje pozarządowe twierdzą, że dane te są znacznie zaniżone.
Do gwałtu dochodzi co dziesięć minut - jeśli liczyć te zgłoszone na policję.
Według szacunków organizacji pozarządowych do gwałtu dochodzi co 17 sekund, a kobieta urodzona w RPA ma większe szanse na to, że zostanie w ciągu swojego życia zgwałcona, niż to, że nauczy się czytać.[3]
W RPA homoseksualizm jest ostro potępiany. Popularne jest "naprawianie gwałtem". Bardzo wielu ludzi wierzy, że po zgwałceniu lesbijka zmienia preferencje seksualne i staje się hetero.[4] Czasami takie naprawianie kończy się morderstwem. Gwałt bywa traktowany jako kara (na przykład dla niewiernej ekspartnerki), wykorzystanie okazji (pijana kobieta przecież o nic innego się nie prosi!) czy forma rozrywki (wieczór był taaaaaki nudny). Częste są gwałty zbiorowe, a od przemocy na tle seksualnym wobec lesbijek częściej spotykana jest tylko ta wobec... dzieci.
Adam Leszczyński podszedł do tematu problemów nękających Afrykę, z wielu różnych stron. Szuka ich źródeł w nieefektywnej gospodarce, skorumpowanej polityce, braku konsekwencji w działaniach, krótkofalowym myśleniu, trudnym klimacie, przekazywanych z pokolenia na pokolenie wierzeniach, normach i zasadach, w ludzkiej mentalności a nawet w... racjonalności. Jeśli ktoś nie ma przyszłości, nie dba o siebie[5] - słyszy wielokrotnie. Dlatego wielu mieszkańców kontynentu afrykańskiego nie jest zainteresowanych zdobywaniem wykształcenia czy używaniem prezerwatyw zmniejszających ryzyko zachorowania na AIDS. Dlatego nikt nie pobiera pieniędzy za używanie studni i pompy wybudowanej przez międzynarodową organizację ekologiczną "Przyjaciele Ziemi", które miałyby w przyszłości zostać wydane na naprawę czy konserwację tejże pompy. W końcu kto może zagwarantować jej użytkownikom, że za rok czy dwa wciąż będą cieszyć się zdrowiem i nadal będą w stanie z niej skorzystać? Kto obieca, że pieniądze nie zostaną zdefraudowane? Wierzyć? Ufać? Nie w Afryce. Korzystać z tego co jest. Tu i teraz, ot cała filozofia.
Zbawcy mórz to wnikliwy, poparty obszerną bibliografią zbiór reportaży, w których autor próbuje dociec przyczyn tego, że Czarny Ląd od lat nękają te same problemy, a pomoc humanitarna często okazuje się kompletnie nietrafiona i nie przynosi zamierzonych efektów. To nie jest lektura, którą czytać można w pospiechu, przelatując wzrokiem po tekście w oczekiwaniu na tramwaj czy w kolejce do okienka na poczcie. To nie jest lektura łatwa. Nie znajdziecie w niej pięknych krajobrazów i szczęśliwych ludzi. Afryka biedna, wychudzona, trawiona chorobami. Borykająca się problemami, które wciąż dalekie są od rozwiązania. Afryka, w której żyje się z dnia na dzień, bo jutro jest zbyt niepewne, by o nim myśleć. Taką Afrykę przybliża czytelnikom Andrzej Leszczyński i czyni to w sposób rzetelny, korzystając z wielu źródeł, popierając swoje słowa wypowiedziami jej mieszkańców, badaczy latami zgłębiającymi daną problematykę, danymi statystycznymi. Tekst uzupełniają czarno-białe fotografie, głównie autorstwa Krzysztofa Miękusa.
Raz jeszcze powtórzę: to nie jest łatwa lektura. Mieści w sobie wiele liczb, nazw i nazwisk, faktów. Zmusza to do uważnego czytania, niespiesznej wędrówki przez ciasne uliczki, zagracone slumsy, leżące na uboczu wioski. Zmusza do myślenia. I to jest największa wartość tej książki.
O słoniach było, a o dzikich kotach? |
---
[1] Andrzej Leszczyński, Zbawcy mórz oraz inne afrykańskie historie, Wyd. Wielka Litera, 2013, s. 16.
[2] Tamże, s. 11.
[3] Tamże, s. 220-221.
[4] Tamże, s. 215.
[5]Tamże, s. 83.
[5]Tamże, s. 83.
---
Bardzo ciekawa recenzja:) Książka jest już na mojej półce więc będę mogła się przekonać jakie wrażenie zrobi na mnie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńDobra książka. Trochę dużo tych danych, ale jeśli podejść do tematu rzetelnie, to trudno z nich zrezygnować.
Od razu zwróciłam na nią uwagę:) Afryka i jej problemy interesują mnie od dawna:)
UsuńMnie nawet nie tyle problemy, co po prostu cała Afryka, od atrakcji turystycznych, przez kwestie kulturowe i społeczne po problemy gospodarcze. Tylko polityka jakoś mnie nie kręci, ale tak mam w przypadku każdego kontynentu. ;)
UsuńPrawdę mówiąc odczuwam lekki przesyt kwestiami, dotyczącymi Afryki. Widzę,że autor podszedł do tematu na nieco inny sposób, ale chyba zwyczajnie na razie nie czuję się na siłach, żeby to czytać. Potrzebuje czegoś nieco lżejszego. Odpocznę przy "Wampirze Armandzie", a potem się zobaczy. Może innym razem.
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki już od dwóch tygodni mam się o coś ciebie zapytać i ciągle zapominałam. Słyszałaś utwory z "Nędzników", w wykonaniu Teatru Muzycznego Roma? Wystawiali to ze dwa lata temu i byli... genialni. Śmiem twierdzić, że brzmi lepiej niż po angielsku i mam na myśli tradycyjną wersję musicalową, a nie filmową.
Zwłaszcza upodobałam sobie "Pusty stół i puste krzesła" (w filmie brzmiało mdło,czyż nie? tu wstrząsa), "Samobójstwo Javerta" (Dziedzic śpiewa, więc musi być genialnie) oraz "Jeszcze dzień" (ponownie genialny dziedzic, wokół potężnego głosu którego kręci się cała reszta, chociaż wcale od niego nie odstaje).
Tu masz playliste,gdybyś się zdecydowała ^^:
http://m.youtube.com/playlist?list=PL2BA7B4D35AC8E0B4
No tak, to nieco inny klimat niż "Wampir Armand". :P
UsuńNie słyszałam, ale dzięki za link. Przesłucham w weekend, na spokojnie. Tylko nie wiem czemu nie mogę odtworzyć tej playlisty. Ale co tam, znajdę sobie poszczególne utwory. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie da się ukryć, acz mam słabość do tej serii :P
UsuńO, szkoda. Użytkownik miska199222 ma wszystkie z oficjalnej płyty, wypuszczonej przez Rome. Ja się zakochałam :)
Wiem, wiem. :P
UsuńJak pokombuję, to może jakoś to odtworzę, ale to już zadanie na przyszłość. ;)
Znając moją miłość do takich danych, po prostu ominęłabym je... :P
OdpowiedzUsuńCzytałaś coś Cronina? Co prawda to nie reportaże, a powieści społeczno-obyczajowe, ale dość ciekawie pisał o górnikach, o warunkach w jakich pracowali, o lekarzach itd. Ale książka, którą ostatnio czytałam będzie chyba ostatnią tego autora. :-)
Nie czytałam, ale czuję, że to coś dla mnie.
UsuńCzemu ostatnią?
To polecam "Gwiazdy patrzą na nas". :-)
UsuńOstatnią, bo przestał mi się podobać schemat. ;-)
Nie mam w bibliotece. :(
UsuńJa akurat na studiach drążę podobne antropologiczne i socjologiczne tematy dotyczące podobnych kwestii, więc chętnie Leszczyńskiego bym poczytał.
OdpowiedzUsuńO, no to ogromnie jestem ciekawa Twojej opinii, w końcu co innego laik, a co innego ktoś, kto siedzi w temacie.
UsuńNo siedzieć w temacie, to za dużo powiedziane, ja też laik jestem :) Kilka podobnych książek zdarzyło mi się przeczytać faktycznie, ale głównie jednak dotyczących krajów azjatyckich. W kwestii Afryki ciągle jestem zielony, ale dlatego tym chętniej bym sięgnął:)
UsuńAle bardziej zorientowany laik. ;)
UsuńA o Azji co byś polecił?
Teksty Joanny Bator:)
UsuńO, dobrze wiedzieć. Tym bardziej, że i tak zamierzałam sprawdzić o czym i jak ta pani pisze. :)
Usuń,,(...)w RPA ma większe szanse na to, że zostanie w ciągu swojego życia zgwałcona, niż to, że nauczy się czytać.". Nie czytałam jeszcze książki Leszczyńskiego, ale ten cytat jest mi znany od dawna. Zainteresowałaś mnie tą książką, postaram się ją zdobyć w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńMi nie był znany i zwyczajnie podcięło mnie, gdy to przeczytałam. Wiedziałam, ze jest źle. Nie wiedziałam, że aż tak.
UsuńKusisz, kusisz. Tematyka niezwykle interesująca, forma prawdopodobnie też, więc czemu by nie zakosztować reportażu? Na kryminały mnie nie nawrócisz, lecz na takie "cuś" jak najbardziej. :)
OdpowiedzUsuńCóż za brak wiary w mój dar przekonywania!
UsuńChoć od nawracania na kryminały są więksi specjaliści. Ja jestem wielogatunkowa, więc ostatecznie mogę Cię nie nękać. :P
Swego czasu odrobinę "liznęłam" tematykę Afryki, ale nie zaszkodzi poszerzyć nieco horyzonty i dowiedzieć się więcej :)
OdpowiedzUsuńI słusznie. Tym bardziej, że sporo ciekawych rzeczy można tu znaleźć, więc nawet jak jakiś temat mniej Cię zainteresuje, to zawsze znajdzie się inny, ciekawszy rozdział.
UsuńDzisiaj skończyłam czytać powieść o Afryce... a dokładnie o RPA, tylko w nieco innym wydaniu :) "Kopalnia złota" Wilbura Smitha. A wczoraj skończyłam czytać... "Pancerne serce" Nesbo. Tam było z kolei troszkę o Kongo. Nie wiem, czy przeczytam tą, choć w RPA spędziłam 5 lat życia. Penisy skradzione kuszą, trudność lektury nie bardzo... Aczkolwiek ciągnie do takiej literatury. Pamiętasz nasze postanowienie? 1 tego typu książka rocznie? ;P
OdpowiedzUsuńAch, obrażalska - dzień dobry!
Do Smitha to ja się przymierzam od tak dawna, że już sama nie pamiętam od kiedy (tak jak do wielu innych autorów :).
Usuń5 lat? Opowiadaj!
Po co Ci skradzione penisy? :P
Pamiętam, pamiętam - całkiem dobrze mi idzie. Już mam nawet przeczytane "na zapas".
Obrazić się za toą obrażalską, czy nie obrazić? :P
Jak dzieckiem byłam :) Mało pamiętam :) Ojciec pracował w kopalni złota, to całą rodziną pojechaliśmy.
UsuńSkradzione penisy mnie zaintrygowały, co nie oznacza, że mi potrzebne do czegoś :P
No tak, masz zagwozdkę :) Jeszcze niecały miesiąc i będziesz mogła focha strzelić na żywo :P
I tak fajnie. Ja tam takiej historii w życiorysie nie mam.
UsuńPamiątka z wycieczki lepsza niż pocztówka albo drewniany słonik.
Już zacznę ćwiczyć przed lustrem, żeby wyszło z przytupem. :P
Zdecydowanie książka dla mnie!
OdpowiedzUsuńMyślę, że te wszystkie zjawiska, które opisuje autor wynikają w mniejszym lub większym stopniu z mentalności Afrykańczyków, z ich kultury - a tego nie da się zmienić czy wykorzenić. A dopóki tak się nie stanie, wszelka długofalowa pomoc dla tego kontynentu będzie po prostu niemożliwa :( Życie z dnia na dzień to dla nich coś w rodzaju poczucia honoru dla Japończyka, nierozerwalnie związane z tradycją i życiem codziennym.
Pozdrawiam serdecznie!
To fakt, Europejczykowi trudno zrozumieć niektóre zachowania. W książce była np. scena, w której nocą jakaś radosna ekipa ostrzelała dom białego lekarza... z zazdrości. Bo oni własnego nie mieli, więc postanowili sąsiadów też pozbawić pomocy lekarskiej.
UsuńDo tego dochodzą różne tradycje, wierzenia, wrodzona nieufność... Niełatwo to przezwyciężyć.
Już zapisałam na liście książek do przeczytania. Nie wątpię, że to wartościowa lektura.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak. Jeśli interesuje Cię taka tematyka, to warto po nią sięgnąć.
UsuńBardzo cenie sobie takie ksiazki. Trudne ale poszerzajace nasza wiedze o otaczajacym nas swiecie, uczulajace nas na problemy ludzkosci. Kilka razy zastanawialam sie juz nad tym tytulem, widze ze warto bedzie sie nim zainteresowac. (a tak poza tematem ksiazki sa juz w drodze do Ciebie)
OdpowiedzUsuńTeż je lubię, choć dosyć rzadko po nie sięgam. Jednak po pracy łatwiej "wchodzą" mi lżejsze powieści. ;)
UsuńSuper! Już się nie mogę doczekać.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja! Moje ostatnie spotkanie z Afryką było przy okazji czytania "Hebanu" R. Kapuścińskiego. Było to dosyć dawno, dlatego dobrze byłoby przeczytać coś nowego na temat tego fascynującego kontynentu i zamieszkujących go ludziach:)
Dziękuję. :)
Usuń"Heban" bardzo lubię. Najlepsza książka Kapuścińskiego, jaką czytałam.
Trzeba przeczytać koniecznie, póki co mam inna książkę o Afryce:))
OdpowiedzUsuńJaką?
UsuńAfryka to jest tak mityczny ląd, że nawet jeśli przeczyta się wszystkie książki na jej temat - nie wie się o niej prawie nic. Ale trzeba próbować :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Ale jak piszesz - trzeba próbować. Tym bardziej, że to naprawdę ciekawy kontynent.
UsuńMam ochotę na taki wnikliwy reportaż. Ogólnie Afryka i te rejony bardzo mnie interesują, chyba głównie przez wszelkie problemy tam istniejące. Chciałabym się dowiedzieć, jak to naprawdę wygląda, bez omamów rządu, być może wtedy będzie większa szansa na zorganizowanie czegokolwiek. Poszukam tej pozycji, bo jest bardzo interesująca. A jest, bo ja takich rzeczy nie lubię, a po tę chcę sięgnąć, więc coś to musi znaczyć. :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam wspomnieć - ten kot jest genialny. Czuję, że złapałabym z nim wspólny język! Ot, pokochałam go miłością bezwarunkową. Oddasz? ;)
UsuńAch, ten mój dar przekonywania. :P
UsuńW każdym razie książkę polecam. Widać, że autor dobrze się przygotował i wie, o czym pisze.
Mojego wrednego, paskudnego, przytulaśnego kiciusia? PEwnie! Zapakować i wysłać pocztą czy dać mu bilet na pociąg? Odbierzesz z dworca? :P
Właśnie ze względu na to, że nie jest to łatwa lektura nie wiem, czy się na nią zdecyduję.
OdpowiedzUsuńMoże niełatwa, ale ciekawa.
UsuńJest coś w Afryce, co mnie bardzo przyciąga, dlatego myślę, że kiedyś sięgnę po te książkę, choć faktycznie temat niełatwy :)
OdpowiedzUsuńPolecam! :)
Usuń