niedziela, 19 sierpnia 2012

Jakub Małecki "Błędy"
Horror w Poznaniu

Jakub Małecki
Błędy
Wyd. Red Horse
2008
296 stron
Książki, których akcja rozgrywa się w dobrze nam znanych miejscach, mają swój niezaprzeczalny urok. Zupełnie inaczej czyta się powieść, w której bohater idzie jakąś ulicą jakiegoś miasta, niż tę, w której owy bohater przemyka po tym samym chodniku, po którym biegniemy co rano do pracy, siada w kawiarni znanej nam ze spotkań z przyjaciółmi lub jeździ miejskim autobusem, w którym zdarza nam się przemieszczać do centrum handlowego lub na dworzec.


Gdy myślę o Poznaniu w literaturze, od razu nasuwają mi Jeżyce rodziny Borejków, bohaterów cyklu powieści młodzieżowych Małgorzaty Musierowicz. To właśnie Jeżycjada jest najczęściej kojarzona ze stolicą Wielkopolski. Przyznam, że nie znam zbyt wielu powieści, których akcja rozgrywałaby się w tym mieście. Tym bardziej zainteresowały mnie Błędy Jakuba Małeckiego, groteskowy horror z fabułą osadzoną w poznańskich realiach. Oczywiście nie mogłam przepuścić takiej okazji. Musiałam sprawdzić co złego może się przytrafić mieszkańcom mojego ukochanego miasta.

Powieść Małeckiego zaczyna się od pięciu krótkich, pozornie ze sobą niezwiązanych, opowiadań. Ich bohaterowie mieszkają w różnych dzielnicach i prowadzą zupełnie inne życie niż pozostali. Nic ich nie łączy. Pewnego razu, wbrew swojej woli, stają się uczestnikami wydarzeń, których nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Szalony sen i monotonna rzeczywistość splatają się ze sobą i momentami nie wiadomo, co jest wytworem wyobraźni, a co całkiem realną makabrą. To dopiero wstęp. Przeczytawszy opowiadania, dopiero stajemy u progu przygody w Poznaniu, jakiego nie znają nawet najstarsi jego mieszkańcy. Okazuje się, że Pidżama Porno śpiewając w utworze Ezoteryczny Poznań, że na Wildzie mieszka szatan jest bliżej prawdy, niż mógłby przypuszczać.

Bohaterami tej właściwej części powieści jest grupka chłopaków, mieszkańców niezbyt malowniczego blokowiska. Na pewno znacie takie bandy młodych mężczyzn, którzy czas spędzają na ławkach, otoczeni pustymi butelkami, zgniecionymi puszkami i oparami skrętów. Co jakiś czas snują się po okolicy, szukając łatwych okazji do zarobku, niekoniecznie legalnego. Tacy są właśnie nasi bohaterowie. To ich życie ma się za moment zmienić. Żaden nawet nie przypuszcza, jakich wyborów przyjdzie im dokonywać, z jakimi siłami będą musieli się zmierzyć, o jaką stawkę potoczy się gra. 

Horror nie jest dla pisarza czy reżysera łatwym gatunkiem. Nietrudno twórcy przekroczyć granicę, za którą popadnie w śmieszność. Inna rzecz, że co jednych śmieszy, drugich przeraża, co u nas wywołuje dreszcze, u innych jedynie uśmiech politowania. Bawił mnie Rec (nie mówię, że film jest zły, ale po pewnym czasie kolejny przekrwiony zombie, wywoływał u mnie rozbawienie zamiast strachu), natomiast na widok Freddy'ego Kruegera najchętniej schowałabym się pod łóżko, gdybym tylko miała choć cień nadziei, że mnie tam nie znajdzie. Znam jednak takich, którzy hiszpański film grozy "oglądali" z zamkniętymi oczami, a na widok Freddy'ego rechotali z radości. "Błędy" Małeckiego i śmieszą, i straszą. Trzeba jednak dodać, że powieść ta nie jest typowym horrorem. Owszem bywa brutalnie, krwawo i przerażająco, ale nie są to jedyne środki wyrazu. W tej książce rządzą groteska i absurd. Nie brak scen okrucieństwa, ale gdy po Poznaniu przemyka Smerf Harmoniusz albo karp-poeta Rafaello, trudno zachować powagę. Fakt, że autorowi udało się opowiedzieć historię tak, by nie przekroczyć granicy śmieszności, świadczy o tym, że warto mu poświęcić odrobinę uwagi.

Niestety nie obyło się bez zgrzytów. Finałowa scena wielkiego przyjęcia, które w poznańskim Budomelu organizuje Dziadek, sprawca całego zła, które spada na bohaterów, bardzo przypomina wielki bal u szatana, znany czytelnikom Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bulhakowa. Dziadek ze swoją dziwaczną ekipą, wydają się być wzorowani na postaciach Wolanda i jego świty. Nie muszę chyba dodawać, że Błędom Małeckiego daleko jest do dzieła rosyjskiego pisarza. Jako miłośniczka niebanalnych rozwiązań, trochę rozczarowałam się finałem powieści. Szalone i makabryczne wydarzenia dawały nadzieję na spektakularne zakończenie. Niestety zamiast wstrząsu i fajerwerków, dostałam podane na tacy, niezbyt odkrywcze przesłanie.

Powieść czytałam głównie podczas powrotu z pracy środkami transportu publicznego. To zapewniło mi dodatkowe emocje, choćby przy scenach opisujących wypadek autobusu. Wszystko wygięte, obsypane szkłem. Wiatr świszczał dokoła, wciskając się przez pęknięte szyby. Doktor Blumental leżał obok, a z oka sączyła mu się rozcieńczona krew. Biedak w granatowej pikowanej kurtce przede mną zwisał bez życia przez poręcz. Widziana a tyłu, jego głowa przypominała pęknięty kokos. Większość pasażerów leżała nieprzytomna, kilku stękało cicho, jakby chcieli powiedzieć coś do szemrzącego na zewnątrz wiatru.* Na szczęście jechałam przez inną dzielnicę, na dodatek tramwajem. Pogoda była ładna (w powieści szalał huragan), a żaden z pasażerów nie wyglądał na kogoś, kto za kilka chwil zamieni wnętrze pojazdu w rzeźnię.

Książkę czyta się bardzo szybko. Akcja wciąga, nie ma dłużyzn. Niektórych może razić dosyć wulgarny język. Mi on nie przeszkadzał. Mocna historia i mocny język w pewnym sensie do siebie pasowały. No i nie ukrywajmy - podobne wyrażenia słyszymy na co dzień, nie tylko na poznańskich ulicach. Trudno więc wymagać, by powieściowi blokersi cenzurowali swe wypowiedzi po to, by nie razić wrażliwych oczu czytelnika.

Błędy to debiutancka powieść Jakuba Małeckiego. Autorowi nie brak wyobraźni. Pisze ciekawie, potrafi zbudować odpowiedni klimat. Mimo kilku zarzutów, uważam że jest to pisarz, na którego warto zwrócić uwagę. Na pewno jeszcze nie raz zaskoczy czytelników. A ja dziesięć razy się zastanowię, zanim wybiorę się na Most Teatralny po najsłynniejsze poznańskie zapiekanki...


***

* Jakub Małecki, Błędy, Wyd. Red Horse, 2008, s. 73.

40 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tym debiutującym pisarzu, ale książka mnie zainteresowała. Dużo czytam w środkach transportu, więc jak piszesz emocje zapewnione :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla zwiększenia emocji polecam czytanie tej książki w autobusie nocnym lub podczas wyjątkowo ponurego dnia. ;)

      Usuń
  2. Między krzesłem, a podłogą wszystko po staremu? ;) Myślę, że powinnaś czytać tę książkę podczas podróży opisanymi trasami. :P Wtedy byłaby straszniejsza. :P Freddy'ego kocham. :) Masz coś z akcją w Rz.? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście tak. Żaden karp-poeta się tam nie czai.

      Nie dziękuję. Wystarczy, że przez jakiś czas będę omijała budkę z zapiekankami. :P

      Freddy nie jest w moim typie. A miasta Rz. chyba jeszcze w literaturze nie znalazłam. Napisz coś. =)

      Usuń
    2. Hm... W sumie jest to jakaś metoda. :P Niech ktoś dokona zbrodni w mojej lodówce. :P
      W moim nie był tylko w duecie z Jasonem (?). :P Mamy np. "Tamten Rzeszów"... :P

      Usuń
    3. I w tej pizzerii, którą mijam zawsze wracając z pracy. Nigdy pizza nie pachnie tak mocno jak wtedy. =)

      Nie lubisz hokeistów? :P

      Usuń
    4. A potem pizza już nigdy nie będzie pachniała tak samo? ;)

      Usuń
    5. Tego to nie wiem. Ale mam nadzieję, że NIGDY nie będzie już takiego lata. =/

      Usuń
    6. No, to napisz mu pożegnalną piosenkę - nie będzie. :)

      Usuń
    7. Nie mogę. Brak mi słów. Zwłaszcza tych cenzuralnych.

      Usuń
    8. Tia. Takiego nieba nie ma nawet nad Bieszczadami.

      Usuń
  3. Poznań moje miasto, koniecznie muszę przeczytać tę książkę :) W ogóle to uwielbiam Pidżamę Porno i całą twórczość Grabaża :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pidżamę Porno tez lubię. No i zaczynam się rozglądać za kolejnymi książkami o tym naszym mieście. Jakoś tak miło trafić na akcję w znanych miejscach. Nawet jeśli sama akcja nie jest miła. :P

      Usuń
  4. O, no to cieszę się, że Małecki przypadł do gustu i nie wpuściłam Cię w kanał ^^
    Co prawda "Błędy" czytałam jeszcze w gimnazjum, na długo przed Bulhakowem, ale jak teraz o tym myślę, porównanie sceny balu i Dziadka ze świtą jak najbardziej trafne.
    I o ile dobrze pamiętam fragment o zapiekankach - wcale mnie ta wzmożona czujność nie dziwi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jakiś czas zamierzam zapolować na kolejną jego książkę. Z tego co kojarzę, to była jeszcze jakaś w bibliotece. :)

      Dobrze, że budki z zapiekankami nie mam po drodze. Nie będzie mnie tak kusiło, żeby przyjrzeć się sprzedawcy. ;)

      Usuń
  5. horrory lubię, jednak najczęściej sięgam po sprawdzonych i lubianych przeze mnie autorów
    tu mamy debiut... jakoś nie ciągnie mnie do lektury

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z horrorem kojarzę niewiele nazwisk, bo nie jest to gatunek, po który często sięgam. A poza tym, lubię sięgać i po tych mało znanych. Czasami w ten sposób można odkryć coś naprawdę fajnego i przy okazji polecić innym. :)

      Usuń
  6. Oj, horror to nie dla mnie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nie byłby w wersji filmowej. Nie chciałabym tego oglądać. :)

      Usuń
  7. Raczej się nie skuszę. Jakoś nie w moim guście. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie w moim też tak średnio, a jednak czytało mi się bardzo dobrze. :)

      Usuń
  8. Mimo wszystko nie lubię wulgaryzmów w powieściach.
    Sama historia wydaje się dosyć ciekawa. Masz rację, inaczej czyta się książki, których akcja rozgrywa się w miejscu które znamy (ja tak miałam ze "Złotym wilkiem" Bartłomieja Rychtera, tam wszystko działo się w Sanoku). Groteskowy horror...no cóż, powieść może być dobra. Szkoda jednak tego zakończenia. Za bardzo kojarzy się z "Mistrzem i Małgorzatą". Nawet jeśli to celowy zabieg, to jednak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś z SANOKA???

      Mnie wulgaryzmy czasami rażą, a czasami nie. W tym wypadku mi nie przeszkadzały.
      Samo nawiązanie do "Mistrza i Małgorzaty" aż tak bardzo mi nie przeszkadzało, ale przesłanie, jakie to zakończenie niosło wydało mi się mało odkrywcze.

      Usuń
    2. Nie, ale mieszkam 15 km od Sanoka...więc znam to miasto dosyć dobrze;)

      Usuń
    3. Rok temu też mieszkałam 15 km od Sanoka. :P

      Usuń
  9. Ciekawa recenzja, zamieścilaś Musierowicz i horrory w jednym poście, to zaskakujące połączenie spowodowało, że wpis jest ciekawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wyszło. Nie moja wina, że nie ma bardziej popularnych książek z akcja osadzoną w Poznaniu. Mam nadzieję, że autorka nie miałaby mi za złe, mieszania poczciwych Borejków, do ciemnych, szatańskich sprawek. :P

      Usuń
  10. Okładkę skądś kojarzę. A i książkę z chęcią bym przeczytała. Polscy autorzy ostatnio mnie bardzo miło zaskakują. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo chętnie sięgam po polskie filmy i książki. I zawsze się dziwię, gdy ktoś mówi, że Polacy niczego ciekawego nie kręcą/piszą. Wydaje mi się, że jest w czym wybierać.

      Usuń
  11. Czytałam "W odbiciu" J. Małeckiego i książka bardzo mi się podobała, jego proza jest fascynująca. Lubie horrory, więc tym bardziej kręci mnie fabuła umieszczona w polskich realiach, nie darowałabym sobie gdybym ominęła ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze nie czytałam, ale jak uda mi się wypożyczyć, to chętnie to zrobię. Horrory lubiłam jakiś czas temu. Teraz powoli do nich wracam. :)

      Usuń
  12. Ja też nie słyszałem o tym pisarzu, ale chyba długo nie przeczytam jego książek, bo są one horrorami, czyli gatunkiem literackim, którego staram się unikać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwykle unikam horrorów filmowych. Książki jakoś mniej mnie przerażają. =)

      Usuń
  13. Ja nie mam zaufania do polskich autorów. Zwłaszcza w zakresie kryminału i horroru. Nie lubię wulgarnego języka. A i ten Poznań mnie nie przyciąga. Mam stanowczo po dziurki w nosie tego miasta. Nie cierpię go. Wystarczy mi, że muszę w nim mieszkać. Za lekturę podziękuję. :) A tak nawiasem - "Jeżycjada" też mi się nie podobała... Po 5 chyba tomie się poddałam. Albo po 4... Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nasze gusta się nieco różnią.
      Dla mnie polscy pisarze są jak pisarze z każdego innego kraju, raz lepsi, raz gorsi. A Poznań uwielbiam. Może dlatego, że jestem tu z wyboru, a nie dlatego, że tu się urodziłam. :)
      No i bardzo lubię "Jeżycjadę". Może nie wszystkie tomy przypadły mi do gustu, ale większość wspominam bardzo miło.

      Usuń
  14. Czytałam "Błędy" i książka mi się podobała. Nie lubię horrorów, ale nie odebrałam jej jako horroru, bardziej jako fantastykę (po prostu sceny nie odrzucały mnie swoją brutalnością, z czym miewam problem, zwłaszcza w filmach). Wydaje mi się, że książka bardzo dobrze oddaje właśnie styl życia takiej młodzieży (że tak powiem) i z tego powodu wulgaryzmy są na miejscu. Zakończenie podobało mi się, nawet się na nim wzruszyłam, więc w tej kwestii mamy inne zdanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wzruszają głównie kiczowate, melodramatyczne zakończenia, więc to nie miało szans mnie poruszyć. :P

      Usuń
  15. Polecam książkę "Cichy wielbiciel" z akcją w Poznaniu. Autorka Olga Rudnicka, która chyba jako pierwsza w Polsce zmierzyła się z tematem stalkingu. Polecam. Aldona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie przeczytam, bo i Poznań jest mi bliski, i Rudnicką bardzo lubię.

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.