Jak w tytule. Na początku była myśl...
Myśl ta kiełkowała nieśmiało. Właściwie to długo była jedynie nędznym ziarenkiem, bez pomysłu na siebie. Gdy postanowiła objawić się światu, nadal niewiele wiedziała, ale ponieważ myśl bez czynu jest niewiele warta, toteż nasza bohaterka poczyniła pierwszy krok, znajdując sobie adres, pod którym inni będą mogli ją lepiej poznać.
Jeżeli czytacie ten tekst to znaczy, że adres jest już Wam znany.
Ponieważ myśl nadal egzystuje jedynie nieśmiało, to jeszcze nie wiadomo jaki kształt przybierze. Czas pokaże, czy w ogóle warto ją poznać i na jaki temat najchętniej będzie rzucać cień.
---
Póki co, mogę się podzielić moim najnowszym muzycznym odkryciem.
Charlotte Gainsbourg powinna być już dawno znana wszystkim średnio zainteresowanym filmem i choć odrobinę muzyką. Ja kojarzę ją właściwie głównie z "Melancholii" Larsa von Triera, bo tak się jakoś złożyło, że "Antychrysta" nie miałam okazji oglądać, a za rolę w tym właśnie filmie Charlotte została nagrodzona Złotą Palmą.
Z ciekawości pogrzebałam trochę w biografii pani Gainsbourg i okazało się, że jest córką Jane Birkin (tu pewnie należałoby pochwalić się znajomością filmografii lub choćby dyskografii wymienionej pani, ale oczywiście kojarzę ją tylko z tego utworu, który zresztą nagrała z ojcem Charlotte). --->
To jest ten moment, w którym należy przerwać wątek, zanim wypiszę resztę faktów z jej życiorysu i przejdę do opisywania sytuacji rodzinnej jej sąsiadów i przyjaciół, co może byłoby na swój plotkarski sposób interesujące, ale niekoniecznie sensowne.
Utwór, który zauroczył mnie jako pierwszy, pochodzi z płyty "5:55" wypuszczonej na rynek 2006 roku. Tytuł to "Little monster". Tekst napisał Jarvis Cocker, lider zespołu Pulp.
Grzebiąc w dyskografii dotarłam między innymi do utworu Lemon Incest. Muzykę stworzył i zmiksował Fryderyk Ch.
To jak powrót do przeszłości AnnRK :) Życzę Ci, abyś więcej pisała i jeszcze więcej i w ogóle nigdy nie przestawała, bo czytanie Twoich notatek jest jak dawkowanie bardzo drogiego narkotyku. Szybko się kończy i chcę się kolejną dawkę :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że zaczęłaś filmowo i nie odeszłaś od tego, że piszesz o filmie i dzielisz się z nami, sowimi przemyśleniami na ten temat.
Wiesz dziwnie tak pisać coś takiego w pierwszej notce jaką napisałaś i to dość dawno. Być pierwszym w tym poście. Ale chciałem być trochę jak Sam która pocałowała Charliego. Niby znamy się, ale chciałem abym to ja pierwszy napisał :)
Jeju... Aż nie wiem co napisać...
UsuńDziękuję Ci ogromnie. Choćby dla takiego komentarza jak ten Twój, warto było założyć tego bloga.
Zanim się całkiem wzruszę, pójdę lepiej zamówić tego "Charliego". :)