Maj był jednocześnie najbardziej męczącym i najbardziej satysfakcjonującym miesiącem od bardzo dawna. Ciągle coś się działo, książki czytałam w biegu, a co rozpakowałam walizkę, musiałam pakować ją na nowo.
Okrutnie jestem zmęczona i odliczam dni do 23 czerwca, kiedy to mam jeden, bardzo ambitny plan: wyspać się. Do oporu. Teraz żyję głównie czerwcowym koncertem wieńczącym kolejny rok nauki flamenco i zmianami, które mam zamiar wprowadzić w swoim życiu. Trzymanie kciuków mile widziane!